Biblie

„Od zera do niedoskonałości” – świadectwo „niedoskonały’ego”

25 maja 2015
Rafal Kudrański
Rafal Kudrański
Witajcie,
Krzysztof (jego nick na blogu to „niedoskonały”) przysłał mi dzisiaj swoje świadectwo o którym wspomniał w komentarzu. Jak powiedział – tak zrobił!
Szczerze mówiąc w szoku byłem jak go czytałem i mogę powiedzieć, że moje życie było SIELANKĄ w stosunku do Jego. WIELKI SZACUNEK Krzysztofie, że przetrwałeś ten jakże „smutny” okres w Twoim życiu!
Jest to ewidentny dowód na to, że Bóg, nasz Zbawiciel ze Swoim Ojcem o każdego walczy!
I trzeba przyznać, że właśnie tych „najbardziej pokrzywdzonych” ma szczególnie pod opieką by doprowadzić ich do Królestwa Bożego!
Nie będę się rozpisywał bo to nie jest mój artykuł lecz „niedoskonałego”.

Chciałbym tylko na koniec powiedzieć – powtórzyć, że każdy z Was Czytelnicy możecie brać CZYNNY udział w tworzeniu bloga i jeśli macie „coś” z czym chcielibyście się podzielić byśmy wszyscy mogli się budować ku WIERZE w naszego Zbawiciela Chrystusa to GORĄCO ZACHĘCAM. Nie muszą to być tylko świadectwa lecz moga to być oczywiście artykuły na tematy ku CHWALE Naszego Zbawiciela i Jego Ojca.
Oczywiście, oparte tylko i wyłącznie o CZYSTĄ Ewangelię – bez szatańskiego kąkolu.

Poniżej oryginalne świadectwo:

 

Mam na imię Krzysztof i mam 30 lat.
W domu odkąd pamiętam to zawsze moja mama rządziła – ojciec miał mało do gadania.
Ja jestem najstarszy z trójki rodzeństwa więc to we mnie były pokładane największe nadzieje.
Niestety po pewnym czasie okazało się że z matką nie jest za dobrze jeśli chodzi o psychikę i ojcu się notorycznie obrywało aż w końcu w wieku 8 lat widziałem go po raz ostatni – rozwód i zakaz zbliżania się do nas mimo że to matka go biła a gdy próbował się bronić to wtedy wzywała policję.
Jeśli chodzi o mnie i o rodzeństwo to byliśmy tak skutecznie zastraszeni że nawet „psychologowie” nie zauważyli że coś się niedobrego z nami dzieje.
W późniejszym czasie było jeszcze gorzej bo matka wszelkie swe frustracje wylewała na nas.
Bez jej pozwolenia nie można było otwierać drzwi, podchodzić do okien ani jeść.
Zamiast tłumaczeń i argumentów był kabel od magnetofonu lub grzałki ewentualnie drewniany trep.
Wyzwiska, rzucanie talerzami i walenie drzwiami było na porządku dziennym.
Najgorsze było to że ja odreagowywałem to wszystko na młodszym rodzeństwie czego wybaczyć do dzisiaj sobie nie mogę.
Matka zmuszała nas do pacierza i do chodzenia do kościoła co doprowadzało mnie do totalnej frustracji.
Moim pierwszym celem w życiu jako już kilkuletniego dziecka było przetrwanie do 18 roku życia ale zanim to nastąpiło miałem pewien sen.
Otóż śnił mi się budynek z czerwonej cegły w kształcie piszczałek od organów. W każdej takiej „piszczałce” było prostokątne okno i każda była zakończona zgniłozielonym dachem.
Dlaczego pamiętam ten sen do dziś ? Bo było tam coś jeszcze.
W pewnym momencie znalazłem się w ciemnym pomieszczeniu gdzie padało tylko światło od jakiejś świecy ale zamiast swojego cienia na ścianie zobaczyłem jasny zarys postaci od pasa w górę. Cała postać była ustawiona jak nasze godło tzn że ciało było ustawione do przodu natomiast głowa w profilu. Był to zarys mężczyzny ze skrzydłami ( nie wiedziałem wtedy co to anioł ) jego głowa była uniesiona jakby patrzył w górę ale mówił coś do mnie.
To był szept którego w ogóle nie mogłem zrozumieć i pamiętam że nie bałem się wtedy a bojaźliwy jako dziecko było byłem niesamowicie. Miałem wtedy z 6 lat.
Gdy opowiedziałem go matce to powiedziała że anioł do mnie przyszedł żeby mnie do kościoła wygonić.
Zacząłem się bardziej interesować kościołem ale całe msze i modlitwy mnie nudziły – jedynie czytanie ewangelii podczas mszy i przypowieści na lekcjach religii mnie absorbowały i pochłaniały jak gąbka ale poziom agresji w domu i poniżanie przez rówieśników nie pozwoliły mi zrozumieć ani tym bardziej stosować się do tych nauk.
Mam także za sobą pobyt w klasztorze na tzw „rekolekcjach powołaniowych” gdzie mieszkałem z kilkunastoma chłopakami przez ponad tydzień na terenie klasztoru w Niepokalanowie ale tam utwierdziłem się w przekonaniu że coś jest tam nie tak i nie nadaję się do życia między tymi ludźmi.
Co ciekawe nigdy nie uzależniłem się od papierosów, alkoholu czy narkotyków – budzą we mnie obrzydzenie dlatego czasem wypiję jakiś alkohol ale taki „niemęski” , smakowy.
Gdy poszedłem do wojska poziom agresji we mnie wzrósł dwukrotnie i okazało się że jestem słabszy niż myślałem.
Drażnił mnie widok munduru pomieszanego z koloratką i tłumaczenia że śmierć i zabijanie dla ojczyzny to czyn chwalebny.
Po wyjściu z wojska stwierdziłem to co wielu ludzi błędnie pojmuje do dzisiaj – że kościół to Bóg a Bóg to kościół i nie ma co sobie tym głowy zawracać.
Szatańska muzyka napędzała mnie do działania, powodowała nagłe skoki ciśnienia i zawroty głowy.
Gdy wreszcie zamieszkałem sam czułem się wspaniale tylko przez chwilę bo nie wiadomo skąd zaczęły się ataki panicznego strachu bezsenność i koszmary.
Jeden z takich koszmarów wyglądał mniej więcej tak że nade mną wisiała jakaś dziwna istota humanoidalna z bezkształtną szarą twarzą bez nosa i ust. Wisiała w jakimś kulistym pojeździe z którego wysuwały się igły i jedna z takich igieł przebiła mi rękę na wylot – czułem fizyczny ból ale nie mogłem się nawet ruszyć.
Budziłem się dopiero przed wbiciem drugiej igły.
Śniło mi się też ogromne pole pełne grobów aż po horyzont na którym rosło jedno uschłe drzewo a między grobami pełzały szare istoty z której jedna przebijała mi w poprzednim śnie rękę jakąś igłą.
Byłem potwornie znerwicowany i na wszystko reagowałem agresją.
Żyłem jakimiś wyimaginowanymi marzeniami że będę nie wiadomo kim bez żadnego celu i osiągnięć.

To tak w skrócie opis syfu w którym żyłem.

Teraz ta ciekawsza moim zdaniem część
Kiedyś szukałem w internecie jakiś określeń na ludzkie zepsucie i trafiłem na ten fragment:
A wiedz o tym że w czasach ostatnich nastaną chwile trudne
Ludzie będą samolubni, chciwi, wyniośli, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi,
bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni,
zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga

Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy i od takich stroń.

 

Powaliło mnie to
Zupełnie jakbym czytał o sobie i wtedy pamiętam że wpisałem w wyszukiwarce hasło „Dowody na istnienie Boga” i zainteresowała mnie pewna witryna a w niej film „Archeologia – odkopywanie prawdy Biblii”
Po obejrzeniu tego filmu przeżyłem szok i zaraz później szukałem tego filmu i tej witryny i znalazłem ją.
Była to witryna www.zbawienie.com gdzie jak się okazało jest mnóstwo przydatnych informacji które mój dotychczasowy światopogląd wywaliły do góry nogami.
Zacząłem także szukać informacji o panu Henrym Kubiku i znalazłem także negatywne opinie ale przy porównaniu tych oskarżeń do poziomu wiedzy pana Henryka to oszczerstwa te wypadają blado.
Po ściągnięciu Biblii na telefon ze strony pana Henryka i „wciągnięciu nosem” Księgi Rodzaju doznałem ataku. Wyglądało to mniej więcej tak :
Śniłem że jestem na znajomej drodze nad którą zachodziło słońce i nie wiadomo skąd na tej drodze na tle tego słońca pojawiły się dwa okręgi różnej wielkości jakby wypełnione soczewkami albo wodą.
W pewnym momencie te okręgi zaczęły się zaciskać a ja miałem uczucie jakby zaciskały się na mnie. Kiedy zacząłem zdawać sobie sprawę we śnie że może być to atak to wtedy jeden z okręgów zacisnął się całkiem natomiast drugi zatrzymał się w miejscu ale wciąż czułem fizyczny ból ramion i nastąpiło ponowne zaciskanie się okręgu. Zacząłem wtedy wołać „Chrystus Pan” kilkakrotnie aż zacząłem się wybudzać i gdy już sen mnie opuszczał usłyszałem że mimo że już prawie całkiem się wybudziłem to nadal mówię „Chrystus Pan”. Gdy się obudziłem zauważyłem że moja lewa ręka jest przyciśnięta do prawego ramienia natomiast łokieć był ustawiony ku górze na wysokości mostka – cała ręka była ustawiona na kształt trójkąta. Wszystkie mięśnie miałem napięte, ramiona obolałe a łokieć piekł mnie niemiłosiernie.
O moich snach mógłbym jak i o swoim życiu pisać i mówić bardzo dużo ale żeby to wszystko ogarnąć to musiałbym książkę napisać
Jeden sen miałem dwa razy – raz przed poznaniem prawdy a drugi raz po.
Pierwszy wyglądał tak:
Byłem w znajomej okolicy i niedaleko parku w powietrzu wisiał sześcian na którym wyświetlony był widok Ziemi widocznej z kosmosu.
Ludzie przyglądali się temu i w pewnym momencie ktoś zapytał
– Czy to Bóg miłosierdzia ?
I wtedy z sześcianu zniknął wizerunek ziemi natomiast wyświetliła się ręka z mieczem ( rzymska falanga tylko taka bardziej żywa ) na czerwonym tle i gruchnęła grubym głosem odpowiedź na pytanie tylko że po angielsku
– NO, WAR !
Co miało oznaczać że nie Bóg miłosierdzia tylko wojny.
I wtedy nie wiadomo skąd pojawili się rzymscy legioniści i zaczęli siekać ludzi tzn nie było widać krwi ani odciętych fragmentów ciał tylko jak machali mieczami i wszędzie były trupy.
Żeby uniknąć ataku postanowiłem położyć się obok ciał i udawać trupa.
Wtedy przyjrzałem się twarzom tych legionistów i okazało się nie ma na nich absolutnie żadnych emocji tak samo jak na twarzach martwych ludzi.
Postanowiłem wymknąć się i chciałem uciec do znajdującego się niedaleko schronu ale ktoś się zaklinował w wąskim przejściu i nie mogłem wejść.
Obudziłem się i sen się skończył.
Natomiast drugi sen miał miejsce już po poznaniu prawdy i wyglądał tak:
Byłem w tym samym miejscu ale już z tą świadomością że za chwilę zacznie się inwazja. Zacząłem krzyczeć do ludzi żeby się pochowali ale posłuchało mnie zaledwie kilka osób.
Udałem się szybko do schronu z poprzedniego snu i bez żadnych przeszkód wszedłem do środka z jedną osobą.
Nie widziałem twarzy tej osoby ale miałem jakąś dziwną pewność że to jakiś mężczyzna, który zresztą przez cały czas milczał.
Po chwili w górze ujrzałem światło i okazało się że jacyś dwaj mężczyźni otworzyli właz i patrzą na nas – ich twarze były bardzo podobne do twarzy legionistów z poprzedniego snu – i wtedy pomyślałem „już po wszystkim”.
Gdy znalazłem się już na górze okazało się że nie ma żadnych trupów natomiast wszędzie siedzieli ludzie – na ławkach, krawężnikach, schodach, opierali się o ogrodzenia i na coś czekali.
W pewnym momencie poczułem głód i zobaczyłem ogródek przy ulicy, którego wcześniej nie było i poszedłem tam.
Zacząłem zrywać dziwne rośliny wyglądające jak strąki bobu ale były żółte i nie posiadały ziaren bo przekroiłem jeden z nich i okazało się że w środku jest jednolita masa w kolorze skóry tego strąka.
Chciałem ich wziąć więcej ale pomyślałem sobie „przecież supermarketów już nie ma, więc dla innych też musi starczyć”

Wziąłem 2 i pół strąka z tą świadomością że po ugotowaniu będą smaczne i sycące i obudziłem się.

 

Takie to sny mnie nawiedzają i potem dają mi nieźle do myślenia.

 

Od momentu gdy zacząłem czytać Biblię i kilka razy prosiłem Jezusa o odpędzenie ode mnie zła to mój sen stał się lżejszy.

Nie budzę się już obolały i jeszcze bardziej zmęczony niż przed położeniem się spać.

 

Ostatnio miałem dość nieciekawą sytuację z moim sąsiadem, który jest zawodowym strażakiem.
Otóż odkąd się sprowadził zaczął niemiłosiernie głośno odkręcać muzykę i potrafił dudnić basem do późnych godzin nocnych co mnie doprowadzało do takiej nerwicy, że jak tylko widziałem że jego samochód stoi na parkingu to już mnie trzęsło.
Rozmowa ze mną ani z właścicielem budynku nie przyniosła prawie żadnego rezultatu.
W tym samym czasie zrealizowałem jedno ze swoich największych postanowień – wybaczyłem matce wieloletnie znęcanie się i zacząłem jej pomagać po kilku latach nieodzywania się do niej.
Wcześniej poprosiłem Jezusa w modlitwie aby mi w tym pomógł i okazało się do dla mnie prostsze niż myślałem.
Odnośnie mojego sąsiada postanowiłem że jak tylko spróbuje zakłócić jeszcze raz mój spokój to będę dotąd wzywał policję aż sami wytoczą mu sprawę z urzędu.
Jednakże wcześniej poprosiłem Jezusa aby mu otworzył oczy.
Któregoś dnia znowu zobaczyłem jego samochód na parkingu ale zamiast jak zwykle się „zagotować” opanowałem się i idąc do domu poprosiłem Jezusa jeszcze raz o otwarcie mu oczu i wtedy stała się rzecz niesamowita.
Gdy wszedłem na piętro kamienicy w której mieszkam on akurat wychodził z domu i ni z tego ni z owego sam do mnie zagadał.
Normalnie rozmawialiśmy z 10 minut jak starzy znajomi i mimochodem wspomniałem mu o hałasie jaki mi funduje argumentując że ściana, która nas dzieli jest bardzo cienka.
Odpowiedział mi że nie wiedział o tym mimo że wcześniej dwa razy zwracałem mu uwagę i miał rozmowę także z właścicielem mieszkania ale bez żadnej nienawiści i pretensji rozeszliśmy się każdy w swoją stronę i od tamtej rozmowy mam spokój.
Może być to dla Ciebie błaha sprawa ale dzięki temu zauważyłem że Jezus jest obecny w moim życiu i pomaga mi w rozwiązywaniu problemów.
Zauważyłem też pewną zależność pomiędzy przestrzeganiem Przykazań Miłości nadanych nam przez Jezusa a tym co się wokół mnie dzieje.

Gdy dochodzi do stresującej lub konfliktowej sytuacji to opanowanie gniewu ma kluczowe znaczenie, ponieważ zauważyłem że gdy doprowadzę do złamania Przykazań do wtedy pociąga to za sobą często katastrofalne skutki – łamiąc to prawo dopuszczam do siebie szatana i wtedy ma on pełniejsze pole do popisu niż gdy trzymam się Jezusa i Jego nauk.

 

Każdego dnia prowadzę walkę ze złem, które próbuję od siebie odsunąć i coraz częściej udaje mi się wychodzić z tej walki zwycięsko.
Jestem coraz czujniejszy i z najdrobniejszych sukcesów staram się cieszyć.
Do doskonałości mam bardzo daleko.
 
Przepraszam za pisownię i zapewne chaotyczny opis kilku fragmentów mojego życia.
Jak napisałem to są zaledwie fragmenty mojego życia.
Jeśli chodzi o dzieciństwo i początki mojego dorosłego życia to było po prostu piekło.
Nie mam żony ani dzieci – uprzedzony jestem do obecnego materializmu kobiet i nie mogę się przełamać w tym temacie mimo że mam dwa dość poważne związki za sobą.
Zdaję się w tej sprawie całkowicie na Jezusa i w Nim pokładam wszelkie nadzieje.
Już nie jestem totalnym zerem dla siebie a opinia ludzi wokół niewiele minie interesuje.
Z całego mojego życia mogę wyciągnąć jeden wniosek – bieda, głód i ciągłe poniżania ze strony rodziny, kolegów z klasy i innych ludzi uodporniły mnie na upokorzenia i szyderstwa ze strony innych.
Coraz częściej i głośniej mówię o bałwochwalstwie, łamaniu Bożego Prawa i odrzuceniu przez ludzi nasze Pana – Jezusa Chrystusa.
Niedługo napiszę z jakimi reakcjami spotykam się przy obnażaniu kłamstw tego świata.
 .
.
 AKTUALIZACJA 01.06.2015
 .

Dziś rano niedoskonały przysłał mi dalszą część swojego świadectwa.
Tym razem pisze o swojej drodze głoszenia o naszym Zbawicielu.
Świetna postawa i oczywiście odwaga!
Właśnie dlatego nas Pan powołuje, byśmy ŚWIADCZYLI o Prawdzie ponieważ do niedawna była Ona powalona na ziemię przez szatana.
Powalona pod naporem szatańskich KŁAMSTW, w których prym wiedzie szatański kąkol, który szerzy się jak GANGRENA i zwodzi nawet WYBRANYCH.

Cieszy mnie to niezmiernie, że jest nas coraz więcej, którzy odrzucają szatański KĄKOL/CHWAST – wierząc w CZYSTĄ Ewangelię – Słowo Boże.
Niewątpliwie szatan już „robi w gacie” bo czasu ma coraz mniej i jego NAJWIĘKSZE fałszerstwo/kłamstwo jakim jest ewangelizacja Pawła i Łukasza jest OBNAŻONA!

Krzysztofie jesteśmy z Tobą!
Tak samo jak i Ty jesteśmy obiektem drwin i wyszydzani ze względu na naszą Wiarę w Jedynego Zbawiciela -naszego Mistrza – Chrystusa!

Jest to PIĘKNE ponieważ…

„Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał. ” Ewangelia Jana 15,18-21

 

Zapraszam do przeczytania tego świadectwa:

 

„Cześć

Chciałbym podzielić się opisem kilku sytuacji jeśli chodzi o obnażanie kłamstw tego świata, a przede wszystkim kłamstw związanych z adoracją symboli, ikon i figurek wszelkiego rodzaju czyli bałwochwalstwem.
Kiedy zacząłem poznawać prawdę dość szczegółowo zbadałem ten temat sięgając po Biblię i wyjaśnienia Henryka.
Pierwszym takim miejscem gdzie próbowałem uświadomić ludzi to była moja własna rodzina oraz koledzy i koleżanki z pracy.

Moją pokrewną duszą, której mogę powiedzieć absolutnie wszystko jest jedna z moich ciotek, która niestety ma zatrzęsienie symboliki KRK w całym mieszkaniu.

Pewnego dnia udałem się w odwiedziny do ciotki i kiedy zacząłem opowiadać o Prawie Bożym to wujo roześmiał się i zapytał się gdzie to wszystko jest opisane.
Moja odpowiedź była jedna – w Biblii.
Wujo roześmiał się znowu i stwierdził że Biblii jest wiele i w każdej z nich co innego jest napisane.
Była tam także moja siostra cioteczna, która jest świeżo po rozwodzie i była bardzo zainteresowana tym tematem ale wujo urządzał sobie kpiny i trochę się ochłodziły nasze stosunki.
Kilka tygodni później jedno z dzieci mojej ciotecznej siostry a konkretnie moja ulubiona siostrzenica zachorowała raptownie i bez żadnego ostrzeżenia na ostrą białaczkę.
Nikt mnie o niczym nie powiadomił i o chorobie małej dowiedziałem się od obcych ludzi.
Zadzwoniłem do cioci i poprosiłem aby modliła się tylko i wyłącznie do Jezusa o uzdrowienie bez żadnych maryjek itp.
Od tamtej pory nikt się nie odezwał i nie wiem co się dzieje.

Wygląda to tak jakby się zrazili do mnie – nikt mi nic nie mówi i muszę się prosić o jakiekolwiek informacje a może są zbyt przybici całą sytuacją – nie wiem.

Jeśli chodzi o uświadomienie ludzi to jest to rzecz prawie niemożliwa w niektórych przypadkach.
Mój brat na moje próby wytłumaczenia czegokolwiek związanego z Ewangelią reaguje bardzo agresywnie i nie pozwala mi nawet dojść do słowa.
Od matki dowiedziałem się później, że bardzo nie podoba się to kobiecie u której brat mieszka i podobno nagrała nawet po kryjomu moje wywody i zaczęła je prezentować różnym znajomym i rodzinie na dowód że „Krzyśkowi coś odwaliło”.
Brat zadał mi ostatnio pytanie gdzie był Bóg gdy nie było co jeść w domu. Odpowiedź że za niedolę odpowiedzialność ponosi szatan i jego celem jest aby właśnie Boga obwiniać za zło w naszym życiu nic nie dała.
W zakładzie pracy, w którym pracuję od 7 lat znalazłem kilku ludzi, którzy chętnie mnie słuchają z czego jeden jest trochę rozpolitykowany ale jest mi bardzo życzliwy z czego bardzo się cieszę.
Niestety dostał przepukliny a nie mam z nim nawet telefonicznego kontaktu.
On też przyniósł mi pewne wieści o jednym koledze, który jak mi się wtedy wydawało wczuł się w temat symboliki i bałwochwalstwa w KRK oraz królowej niebios.
Po wytłumaczeniu mu, że nie symbole ale to my mamy być świadectwem naszej wiary w Pana jego oczy zrobiły się wielkie i bez słowa zajął się swoją pracą.
Jakiś czas później dostałem od mojego „politycznego” kolegi ostrzeżenie abym omijał kolegę który z niemałym zainteresowaniem wysłuchał mojego wywodu na temat bałwochwalstwa, gdyż rozpowiada jak to go wkurzyłem tymi określeniami.
Bardzo ciekawa reakcja – moich słów o bałwochwalstwie wysłuchał z najwyższą uwagą i wyglądało to tak jakby się tym zainteresował lecz jak się okazało – w zupełnie przeciwną stronę.

Ja w każdym razie mówię dalej nie zrażając się szyderstwami i mam nadzieję, że Pan da mi mnóstwo odwagi do głoszenia Jego praw i Dobrej Nowiny.

W dzisiejszym, nastawionym na zyski świecie jest ciężko dotrzeć do ludzi omamionych totalną dezinformacją, chciwością i agresją, która jest coraz bardziej w cenie.

Ludzie dopuszczają do siebie szatana nieświadomie ale są już na tyle w jego mocy, że każda najmniejsza próba wyjaśnienia czym jest Słowo Boże kończy się wytykaniem palcami i salwami śmiechu gdzieś po kątach.

Niech Pan otworzy im oczy !

Trzymaj się”

6 Comments. Leave new

Tyle już przeczytałem, usłyszałem relacji nowonarodzonych , i co dzień się zastanawiam dlaczego my akurat. Czy to my podświadomie szukaliśmy, czy to Chrystus nas siłą wydziera z szponów świata. Czy jesteśmy do czegoś potrzebni. Przecież nikt z nas nie odznaczał się niczym niesamowitym przed narodzinami.
Chcę was o coś zapytać, to znaczy nawróconych, tych którzy strzegą prawdy Boga :

1 Czy mieliście od dzieciństwa poczucie i pragnienie sprawiedliwości?
2 Czy namówieni do złego robiliście to z zainteresowaniem, czy z niechęcią?
3 Czy mieliście problemy z ceremonią komunii „świętej” lub bierzmowaniem? ( oczywiście jeśli mieliście )
4 Po cichu wierzyliście w Boga czasem przypominając sobie o nim?
5 Czy mieliście przypadki że przed „narodzeniem” zdarzało wam się stanąć w obronie KrK myśląc wtedy o Bogu?

Odpowiedz
Rafał Kudrański
25 maja 2015 21:10

Ad.1 Tak miałem, zawsze stawałem w obronie tych słabszych i „pokrzywdzonych”. Nawet bawiąc się w podchody ZAWSZE chciałem być policjantem. Nienawidziłem wręcz być złodziejem – ta myśl, że ktoś mnie goni bo jestem zły paraliżowała mnie… :) Nie na darmo chciałem iść do komandosów by skończyć w policji antyterrorystycznej (lub „ostatecznie” w GROMie”..)
Ad.2 Myślę, że nie robiłem rzeczy złych, do których mnie namawiano. Wszak w wojsku nie korzystałęm z dziwek, nie nauczyłem się pić oraz palić. Wypiłem jedynego kielicha gdy mi tyłek rozsadzało przez namoczony pas żołnierski podczas obcinki. Zawsze starałem się mówić, że to złe np ale oczywiście aniołkiem nie byłem.
Ad.3 Problem jaki miałem to taki, że pomimo mojej „duchowości” i miłości do Boga – czekałem aby jak najszybciej komunia się skończyła aby dostać ten wymarzony zegarek z kalkuratorem… Myślę, że 98% obecnych komunijowiczów ma to samo z tym, że nie mogą się doczekać laptopa, quada…
Ad.4 Byłem ministrantem i lektorem więc wierzyłem – i to nie po cichu – na świeczniku powiedzmy 😉
Ad.5 Nie miałem takiej sytuacji, żebym musiał bronić KRK. Wszak wychowany byłem wśród „swoich”….

Odpowiedz
Roman Dolecki
25 maja 2015 21:23

Moim zdaniem on nas wybrał i dał nam dar szukania go i poznania. Moim zdaniem są to niezwykłe dary które nie każdy dostaje zwłaszcza w tym upadłym świecie. odp.1 Ja miałem i nie rozumiałem dlaczego jest tak a nie inaczej, że coś jest nie tak z tym światem. odp.2 Raczej z nie chęcią, ale robiło się nieraz głupoty żeby kolegom się przypodobać. odp 3 Mnie się nie podobały te tak zwane sakramenty; komunia bierzmowanie, nie przykładałem do nich zbytnio uwagi. odp 4 Ja tak, wierzyłem i myślałem czy istnieje. odp 5 Czasami stawałem w obronie katolickiego boga, a z drugiej strony miałem nie chęć do niego że jest głupi i nie sprawiedliwy.

Odpowiedz

Ad.1
Tak ogromnie. Kiedyś byłem bardzo wrażliwym człowiekiem, ale ten świat mnie zmienił. Stałem się nerwowy, przez co nie reaguję tak jak kiedyś. Zostało mi jednak troche wrażliwości.
Ad.2
Jeżeli wiedziałem że to złe w swoim rozumowaniu, to niechętnie.
Ad.3
Nie miałem problemów, tylko stresy. Stresuję się przy wszelakich uroczystościach.
Ad.4
Miałem różne momenty. Na początku wierzyłem, później nie zastanawiałem się,później znowu wierzyłem ale jakoś inaczej. A tuż przed narodzeniem powiedziałem mu,że w Niego nie wierzę i za chwilę otworzyły mi się oczy i trafiłem na http://www.proroctwa.com Henryka. Pozdrawiam Henryku, bo widzę że naprawdę masz misję u Boga,żeby uświadamiać Braci i Siostry.
Ad.5
Nie przypominam sobie takich sytuacji. Chyba nie

Odpowiedz
niedoskonały
26 maja 2015 19:09

Witam wszystkich

Dziękuję Ci Rafale za zamieszczenie opisu mojego – jakże nędznego i pustego zanim poznałem drogę ku Jezusowi – żywota.
Odnośnie pytań, które zadał Bushi:
1 i 2 – Żyłem w agresji i ciemności i nie potrafiłem odróżnić dobra od zła a sprawiedliwość była mi całkowicie obca.
3. Zaraz po przyjęciu pierwszej komunii zemdlałem w kościele i dostałem zapalenia płuc – ominął mnie cały biały tydzień.
Od siostry zakonnej, która przygotowywała moją klasę dostałem w prezencie książkę „Historia Jezusa Chrystusa i Dzieje Apostolskie” w formie komiksu i przez cały tydzień czytałem ją i poznawałem Jezusa zamiast „gibać się” przed księdzem.
Były to ostatnie chwile spokoju w domu.
4. Niestety w późniejszym czasie obwiniałem Boga o całe zło i mam nadzieję że mi kiedyś wybaczy.
5. Nie przypominam sobie – zawsze coś mnie od kościoła odpychało.
W dodatku pamiętam kilku „ananasów” w sutannach, którzy utwierdzali mnie w przekonaniu, że nierząd i kościół mają mnóstwo wspólnego.

Odpowiedz
Andrzej KoDeR76
28 maja 2015 16:36

1. Sprawiedliwości tak. Jak byłem mały i leżałem w szpitalu, to przyłapałem inne dziecko na kradzieży zabawek młodszym. No tak nim poszarpałem, że wszysrwszystkie guziki z jego piżamy leżały na podłodze. Ogólnie się nie Biłem

2. Z niechęcią a wyrzuty sumienia były spore
3. Proboszcz nie chciał dopuścić mnie do I komunii
4. Wierzyłem w Boga
5. Nie bardzo ostatnio

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Protected with IP Blacklist CloudIP Blacklist Cloud