„Zaprzeć się samego siebie” – świadectwo
„Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim»” Ew. Mateusza 16, 24-28
Postanowiłem najpierw napisać ten artykuł i go umieścić zanim skończę ten jakże istotny o „mordowaniu/zabijaniu” bliźnich.
Ten artykuł będzie bardzo pomocny aby zrozumieć pewne zagadnienia, które będą poruszone w następnym artykule.
Są one bardzo istotne by zrozumieć jak bardzo świat szatańskiej ewangelicznej nauki manipuluje by przeforsować ANTYChrystusową naukę o możliwości odbierania życia drugiemu człowiekowi.
A dlaczego tak się dzieje i ludzie dają się nabierać na ów szatańską doktryną płynącą z ambon czy to katolickich czy też protestanckich?
Pomijam już fakt, że Chrystus dał nam bardzo wyrazistą naukę o miłowaniu bliźniego, którą również nie mógł lepiej okazać jak swoim życiem.
Jeśli ktoś jej nie rozumie niestety jest ŚLEPCEM i GŁUCHYM.
Ale istotnym elementem, że ludzie dają się zmanpulować rzekomym uczniom Chrystusa (czy. księżom, pastorom) jest to iż nie rozumieją kompletnie co oznacza ta mocna wypowiedź Zbawiciela, którą cytuję na początku.
Co ciekawe, Mateusz w swojej Ewangelii świadczy, że Chrystus jeszcze raz przemawiał właśnie w tym kontekście:
„Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” Ew. Mateusza 10, 34-39
Jakże wymowne słowa największego Nauczyciela i Mistrza – Chrystusa – do swoich uczniów.
Oczywiście odnoszą się one do WSZYSTKICH dzieci Bożych, które pragną podążać za danym od Ojca – Zbawicielem.
Uważam, że każdy prawdziwy naśladowca Chrystusa staje się automatycznie i dzieckiem Bożym i UCZNIEM.
Niesie to za sobą oczywiście wiele „kwestii”, które wcale nie są sielanką o czym można usłyszeć w Słowach samego Nauczyciela.
I właśnie w artykule chciałbym się skupić na tym a dokładniej jakbym mógł to sprecyzować, nad „Zaparciem się własnego siebie”.
Jak już mogliście przeczytać w moim świadectwie o wojsku – Pan o mnie bardzo walczył.
Nie myślcie oczywiście, że stawiam się ponad kimkolwiek bo Zbawiciel o każdego z nas TAK SAMO walczy.
Natomiast zasadnicza sprawa jest taka – czy to rzeczywiście dostrzegamy lub dostrzegaliśmy…
Ja niestety, jak większość z Was – NIE dostrzegałem.
Dlatego jest to również BARDZO WAŻNY temat bym mógł pokazać Wam (po raz drugi) jak Pan działa – i jak my powinniśmy zareagować właśnie w oparciu o wspomniane wersety.
„«Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.”
Ludzie bardzo często błędnie przypisują sobie „zasługę”, że np. wyzbyli się nałogu pijaństwa czy też palenia papierosów.
Właśnie przez pryzmat wiary.
Jak najbardziej jest to pozytywny efekt lecz nie ma on nic wspólnego z omawianymi słowami Chrystusa.
Oczywiście ludzie są szczęśliwsi bez nałogu – jak i otaczająca rodzina – ale ich życie prócz smrodu papierosów lub „promilowego oddechu”, wcale się nie zmienia.
Dalej oglądają szatanistyczne filmy czy słuchają jakże szatanistycznej muzyki (jak np taka „niewinna” muzyka Patrycji Markowskiej… ).
Wyzbycie się pijaństwa nie jest miarą wiary – do której często katolicy przypisują właśnie swoje „ów wyrzeczenia”.
Tak samo czynią przecież ateiści, jehowi czy np. babtyści.
Nauki podążania za Chrystusem mają o wiele większy sens – i są zdecydowanie trudniejsze w zrealizowaniu niż nam się wydaje…
Ludzie bardziej podchodzą do tego zagadnienia dla własnej chwały a nie Chwały Bożej.
I właśnie tu pojawia się ten problem ponieważ od małego jesteśmy już naznaczeni zdobywaniem sukcesów i „bycia kimś”.
Mógłbym to nazwać jako jeden ze składników „grzechu pierworodnego”, który tak bardzo szatan „wytłuszcza go” ponieważ wie jak bardzo nim przejmuję kontrolę nad człowiekiem.
Kontrolę, którą „powinien” Bóg posiadać.
Od małego próbujemy się dowartościowywać – nie w oczach Boga – lecz w oczach ludzi, którymi w pierwszej kolejności są nasi Rodzice.
Wszystko co myślimy to to by przypodobać się im.
Nie mówię, że jest to totalnie złe lecz w 97% odbywa się to BEZ „udziału” myśli o Bogu.
To NIE jest oczywiście wina dzieci lecz RODZICÓW.
Rodziców, którzy również jako dzieci nie otrzymali prawidłowego wzorcu. Tym samym ludzkość tkwi w kole szatańskiej niewoli.
Gdy dorastamy chęć bycia kimś i pokazać, że jest się ważnym – a na pewno ważniejszym od WSZYSTKICH innych – jeszcze bardziej narasta w naszym EGO.
Lepsza tzw. pozycja społeczna; telewizor, samochód, dom – to jest to czym współczesny człowiek żyje. Tym do czego społeczeństwa dążą.
Wyścig szczurów – otóż to!
Nie będę się rozpisywał kim za młodych lat chciałem być – piłkarzem, weterynarzem, ginekologiem (heh no tak jak dorastałem.. to taka ciekawostka głupoty dorastających samców hehe 😉 ), żołnierzem, filmowcem (mam jeden film na koncie, który nie jest powodem do dumy pod względem merytorycznym…), aktorem ( nawet brałem udział w castingu TVN i później dzwonili, że mają dla mnie role w W11 czy w innym tego typu mózgo-pralniczym serialu – nie było mnie wtedy i odmówiłem), wielkim artystą oraz na końcu po prostu BOGATYM.
I na końcu doszliśmy do sedna – MAMONA – wszystko kręci się wokół mamony – jeśli jesteś sławny, masz mamone; jeśli masz mamone jesteś sławny.
Jednym słowem : Kółko SZATAŃSKIEJ wzajemnej „adoracji”.
Przyjeżdżając do Anglii moje marzenia skupiały się w sumie na tym by zarobić na fajny dom by mojej Rodzinie nie brakowało nic. Oczywiście z fajnym samochodem włącznie… Bo jakże by inaczej…
Nie jestem dobry z pamiętania dat i myślę, że na przełomie roku 2007/2008 roku w pracy z nudów narysowałem koledze karykaturę.
Bardzo mu się spodobała, jak i innym współpracownikom.
Narysowałem również kilku innym i tak w sumie wyszło iż kolega poprosił mnie abym narysował portret jego z dziewczyną.
Swego czasu lubiłem robić portrety – ale to było dawno, oj bardzo dawno… Chyba za czasów plastyka.
Wolałem formę rysunku ołówkiem i w tym czułem się za dawnych lat naprawdę mocny.
Wspomniane karykatury współpracowników rysowałem długopisem – i efekt też fajny był (ale ja skromny jestem 😉 )
Zrobiłem mój pierwszy portret kumplowi, którym byli zachwyceni wszyscy i doszło do tego, że posypały się nowe zlecenia…
Od tego momentu poczułem się WAŻNY – wyjątkowy…
Wiecie – taka w sumie próżność odezwała się we mnie, jesli miałbym to tak określić.
Od tego momentu z każdym nowym portretem coraz lepiej wychodziło, wyglądały. Nie ma co się dziwić bo mogę powiedzieć, że od plastyka – a więc „kopy czasu” nie rysowałem W OGÓLE. Także można powiedzieć, że uczyłem się na nowo rysować.
Jednym z moich zleceń dla Anglika z pracy był ten portret:
Miałem tyle zleceń, że nie wyrabiałem i z powodu spędzanych tylu godzin nad jednym podwyższyłem cenę do 30 GBP. Co oczywiście nie było żadnym problemem dla „zamawiających”, których nadal nie brakowało.
Każdy nowy portret był lepszy ponieważ „doskonaliłem” umiejętności, które dawno temu „schowałem do lamusa”.
Lecz pomimo, że cieszyło mnie to – bo naprawdę widziałem PROGRES w mojej twórczości – troszkę męczyło mnie to, że siedzę ok już 16 godzin nad dziełem a zarabiam niecałe 2 funty na godzinę…
Idąc do pracy na nadgodziny to zarobiłbym dla Rodziny/budżetu domowego ponad 3 razy tyle…
Stąd myślałem jak skorzystać z tego talentu, którym niewątpliwie Bóg mnie obdarzył. Oczywiście nie myślałem wtedy o Bogu lecz… o SOBIE – by mieć więcej MAMONY.
Aby żyło mi się lepiej z Rodziną.
A że zawsze interesowałem się ludźmi z showbiznesu – bo przecież po części ja też takim chciałem być…
Widziałem, że w Anglicy mają totalnego świra na punkcie gwiazdeczek showbiznesu i wymyśliłem, że stworzę oryginalną działalność, której w sumie NIKT jeszcze nie zajmował.
Oczywiście z wykorzystaniem moich zdolności, które ludzie – Polacy jak i Anglicy – byli zachwyceni.
Spodobało mi się oryginalność rysowania długopisem – techniki, która jest o wiele bardziej trudniejsza i praktycznie mało używana, a z pewnością w sztuce/kierunku, w którym ja chciałem pójść.
Wymyśliłem, że stworzę oryginalny profil na MySpace – wtedy jeszcze Facebook nie był taki popularny.
W profilu chciałem wykorzystać „celebrystość” w naprawdę oryginalnym stylu.
Moim priorytetem były gwiazdy angielskiego „podwórka” bo przecież tutaj mieszkam i tutaj… CHCĘ uzyskać sukces, sławę!
Postanowiłem, że dla każdej gwiazdy stworzę portret narysowany ołówkiem, karykaturę narysowaną długopisem oraz komiks narysowany również długopisem.
Takiego projektu jeszcze nie było na świecie.
Ten mój „biznes plan” utworzony był z myślą aby załapać się w przyszłości do jakiejś gazety o gwiazdach, których w Anglii nie brakuje!
A co ciekawe – Anglicy je uwielbiają!
A że w żadnej takiej gazecie nie było takiego działu to widziałem w tym wielką szanse – tym bardziej, że mój styl rysowania Anglicy naprawdę pokochali.
Stworzyłem więc profil na MySpace celebrity_arts gdzie umieszczałem swoje „dzieła”.
Od dawna już tam wszystko wykasowałem…
dodawałem tam swoje dzieła, którymi między innymi były:
Jak możecie poniżej zobaczyć z komiksu o Paris Hilton – nie interesowało mnie zbytnio czy Bogu ubliżam w mojej działalności.
Wszak liczyła się MOJA chwała a nie Jego…
Jak to się mówi w showbiznesie- wszystkie chwyty dozwolone…
Ale w sumie z puentą Paris na ostatnim obrazku trafiłem…
Paris chce po swoich ekscesach z seks taśmą, wyciszyć się i dlatego rozważa spędzić jakiś czas w klasztorze i puentuje po oprowadzeniu przez siostrę zakonną na ołtarzu, która mówi, że tylko tutaj jest miejsce gdzie są księża/mężczyźni – oto takimi myślami:
„I HOPE THEY ARE RED HOT”
Czyli: „Mam nadzieję, że są oni GORĄCY/NAPALENI”
Czujecie to??? To ten sam Rafał wymyślał co teraz mówi o Bogu!…..
Nie wspominając, że „święty” z obrazu widząc, że Paris jest w klasztorze i co się święci – modli się do „boga” tymi słowami:
„niebiański ojcze pomóż nam!”
No cóż – taki byłem…
Powiem Wam, że przez bardzo krótki okres czasu, gdy wrzuciłem i wrzucałem moje art’y – zyskałem wielu fanów, których non stop przybywało.
Nawet moją karykaturę Jordan i Peter Andre sama JORDAN podpisała! Tzn napisała komentarz. Musicie mi wierzyć na słowo bo nie posiadam dowodu ale nie mam po co kłamać wsumie – ale to już Wasza sprawa czy wierzycie czy nie ale to i tak nie ma znaczenia.
Oczywiście wszystkie moje arty wysyłałem jako link do OFICJALNYCH profili danych gwiazd. Również do Jordan i Petera.
Ale w tym czasie największy progres można dostrzec w portrecie Daniela Craig’a, który tworzyłem przez ok 20 godzin…
W wyszukiwarce był to druga pozycja zaraz po oficjalnym profilu MySpace Daniela.
Może dostrzegacie w jego oczach tą „pewność siebie” czy też próżność – właśnie wtedy taki byłem…
Będąc na fali „docenienia” nie tylko już przez znajomych lecz przez „internautów” postanowiłem, że zapiszę się do Klubu Artystów w Redditch.
Miałem z nimi dwie wystawy:
Byłem świadomy swojego talentu, na którym mogę naprawdę tu w Anglii coś osiągnąć.
Utwierdzało mnie to wszystko co się w około mojej twórczości dzieje – a nawet, że Amerykańscy raperzy z MySpace poprosili mnie o zaprojektowanie okładki na ich album.
W czasie mojego projektu celebrity_arts już odmawiałem przyjmowania kolejnych zleceń na portrety indywidualne. Nie miałem czasu kompletnie na to ponieważ mój wolny czas poświęcałem „celebrytom”.
W połowie 2008 roku zauważyłem, że jest konkurs na zaprojektowanie nowy londyński autobus Routemaster.
Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się długo nad tym i od razu zabrałem się do roboty – zawieszając na chwilę projekt celebrity_arts.
Miałem jakieś 2 miesiące by oddać projekt na konkurs… Musiałem pogodzić pracę, rodzinę i czas na projekt – czyli musiałem skrócić sen…
Efekt moich twórczych zapędów wygląda następująco:
Cały projekt i plan możecie znaleźć pod oficjalnym profilu jaki stworzyłem dla projektu –> Routemaster2008
Gdy wysłałem w końcu gotowy projekt byłem naprawdę szczęśliwy i dumny z niego ponieważ od podstaw sam go stworzyłem, nie mając wcześniej pojęcia o takich projektach. I to w tak krótkim czasie!
Nie spodziewałem się na dobrą sprawę, że wygram ale oczywiście myślałem, że zostanie chociaż doceniony. Aż 700 projektów zostało nadesłanych gdzie moimi rywalami były wielkie korporacje architektów i firmy zapewne.
Ale byłem dumny, że podołałem czasowi i naprawdę świetny projekt zrobiłem – który mogłem w 100% zaakceptować.
Wziąłem się nadal za tworzenie nowych artystów do celebrity_arts aż pewnego dnia otrzymałem telefon od dziennikarza z BBC Radio. WOW!
Byłem w szoku bo skąd mieli mój numer (oczywiście teraz wiem, że wielki brat parzy 😉 ) i mówił, że bardzo fajny projekt zrobiłem i chciałby ze mną wywiad przeprowadzić.
Zgodziłem się i przyjechał do domu i było interview 😉
To właśnie to zdjęcie główne do artykułu ukazuje ten dzień.
Znajomi z pracy słyszeli w radiu mój wywiad i gratulowali mi. Ja nie słyszałem bo chyba przeoczyłem A później nie mogłem znaleźć na necie. Mniejsza z tym – był i już
Po jakimś czasie zadzwonił do mnie dziennikarz Ben Sidwell, również z BBC ale telewizji. WOW! no fajnie
Możecie sobie wyobrazić jedynie jak moje EGO podskoczyło do góry… Oczywiście teraz to tylko płakać należałoby nad moim „mysleniem”!
To jest zdjęcie z Benem (i małym Kubusiem ) :
Poniżej jest urywek z wiadomości na temat konkursu konkursu – jestem na końcu – poznacie mnie 😉
Bardzo ucieszyło mnie to, że nawet był konduktor/kierowca starego Routemastera docenił właśnie mój projekt.
Takie to historie działy się w moim życiu w tym okresie. W jakże małym przedziale czasowym!
Również nie mogę pominąć faktu, że moją osobą zainteresowała się w sumie największa gazeta polonijna na Wyspach – Cooltura.
Skontaktowano się ze mną i byłem głównym tematem numeru miesięcznika.
Wywiad możecie przeczytać pod tym linkiem —> COOLTURA „CHCIEĆ TO MÓC”
Konkurs wygrał… Aston Martin – co wcale się nie dziwię, wiedząc jakimi kategoriami ten świat się kieruje…
Zrozpaczony 😉 po przegranej zabrałem się dalej za celebrity_arts.
Ale już pewniejszy – w końcu jak piórka nie mogły mi urosnąć po BBC! 😉
Czułem się coraz pewniejszy – i to bez dwóch zdań – że jestem W KOŃCU na drodze do sukcesu! Oraz sławy… bo przecież to idzie w parze. Przynajmniej mnie już nie zadowalało bycie tylko „kimś”…
Pamiętam, że po tych wydarzeniach miałem jakże wielkie poczucie „iż niesie mnie fala sukcesu”.
Pewnego wieczoru, leciał w telewizji program na temat Facebooka, jak Zuckerberg stał się milionerem. Niby nic innowacyjnego i rozbudowanego a mimo wszystko – konkurując z MySpace – stał się BOGACZEM.
Oglądałem tak sobie i… w pewnym momencie – PAMIĘTAM TO JAK DZIŚ – „naszła” mnie myśl od wewnątrz, że STWORZE najbardziej innowacyjny i najpiękniejszy zarazem portal społecznościowy, który wyznaczy NOWE standardy w komunikacji z ludźmi.
Było to zaraz po „akcji” z konkursem.
Teraz wiem, że to nie były moje myśli – moją próżność i WYNIOSŁOŚĆ bycia niewątpliwie na fali – chciał wykorzystać SZATAN!
Pamiętam, że od tego wieczoru jedyne co miałem w głowie to stworzenie najbardziej innowacyjnego portalu, z wykorzystaniem moich zdolności, które przecież ludzie nie tylko doceniali ale i pokochali!
Chodzi mi przede wszystkim o internautów odnośnie celebrity_arts.
Długo nie musiałem czekać na pomysły czym będzie ten portal jak i jak będzie wyglądał.
Powiem Wam, że teraz wiem, że nie tylko ja nad nim „myślałem” – również pomagały mi w tym siły ciemności, które chciały mój talent – który przecież od Boga otrzymałem – wykorzystać dla WŁASNYCH celów jakimi były: dalsze potęgowanie próżności u ludzi oraz chorego współzawodnictwa opierającego się na najgorszej chyba cesze ludzi – zazdrości.
Na początku nikomu nie mówiłem o moim pomyśle. Tworzyłem go sam w skrytości rozwijając i udoskonalając mój zabójczy schemat ogłupiania i zdemoralizowania jeszcze większego ludzi.
Ale to była krótka chwila ponieważ bardzo szybko powstawał mój projekt – czym będzie i jak będzie wyglądać i opowiedziałem go dosłownie kilku zaufanym znajomym z pracy – Polakom.
Bardzo spodobał się im mój projekt i zadeklarowali się, że mogą w niego wejść.
Przez kilka miesięcy pracowałem ostro nad nim – tworząc nowe elementy – do szaty graficznej. Jak i dopinając specyfikację dla programisty, który podjąłby się napisać skrypt/bazę dla portalu.
Brat znał pewnego kolegę programistę, z którym się skontaktowałem.
Nie było stać mnie jak i moich kolegów, którzy w projekt weszło (początkowo 3) by zatrudnić profesjonalnego programistę ponieważ kwoty były dla nas kosmiczne – zaczynające się od 200 tyś złotych. Przynajmniej w takiej formie jaką ja stworzyłem – bo była o wiele bardziej złożona niż nawet obecny FB czy NK.
Spodobał mu się bardzo projekt i umówiliśmy sięz nim na udziały procentowe. Tak jak ja z chłopakami, którzy mieli zainwestować w serwery itp.
Przez kilka miesięcy nas zwodził, że pracuje nad bazą itp. Niestety wyszło, że nas w konia zrobił i raczej wolał chyba imprezować niż skupić się na projekcie…
Ja cały czas tworzyłem nowe rysunki do portalu i rzeczy więc z mojej perspektywy nic nie straciliśmy lecz niestety czas ze skryptem został stracony…
Ja i jak moi koledzy byliśmy bardzo zawiedzeni bo znowu musimy szukać kolejnego programisty…
Znaleźliśmy z którym teraz podpisaliśmy umowę, że będziemy miesięcznie płacić a on będzie robił nam skrypt.
Ja w międzyczasie ostro działałem i udoskonalałem szatę graficzną portalu. Dosyłałem na serwer informację.
Coś widziałem, że programista modził lecz po kilku miesiącach okazało się, że… rozpłynął się i nie ma go…
Pieniądze w wysokości kilku tysięcy złotych również…
Nie mieliśmy ani bazy ani kasy – z racji, że wszyscy byliśmy w Anglii a on w Polsce; brat udał się do rodziny programisty i uzyskał informację, że gdzieś wyjechał, jego mama powiedziała, że spłaci dług na raty.
Wpłaciła z 500 zł i … nic więcej.
Takim sposobem zostaliśmy na lodzie.
Pomimo, że projekt coraz bardziej był gotowy nie mieliśmy najważniejszego w sumie elementu – programisty.
Ja ostro pracowałem nad projektem a baza stałą w miejscu.
Z braku laku odezwałem się do tego pierwszego programisty licząc, że weźmie się w końcu za to.
Było ok ale… znowu po kilku miesiącach zostaliśmy z niczym…
Dziwne to było… przynajmniej wtedy wydawało się to dla nas wszystkich dziwne ale po moim nowo narodzeniu JESTEM PEWNY, że to sam Bóg kierował tak sprawami aby mój projekt – jakże niebezpieczny i przeciwko niemu – po prostu się NIE UDAŁ.
Co ciekawe jeszcze spróbowaliśmy z kolejnym programistą.
Oczywiście był zachwycony tym co przedstawiłem i jak tylko miał skończyć „robotę” miał się za to wziąść.
Umówiliśmy się na udziały i na miesięczne wynagrodzenie.
Miał zacząć jak tylko skończy bazę na którą miał zamówienie ówcześnie.
Byliśmy szczęśliwi.
Minęło chyba dobre ponad rok od momentu mojej pracy nad projektem.
W międzyczasie straciłem pracę – co w sumie mnie cieszyło bo mogłem się skupić w 100% na projekcie, którym wszyscy którzy mieli okazję zobaczyć – byli zachwyceni.
I też było więcej chętnych by zainwestować…
Przez ten okres czasu w pracy rozmawiałem tylko o projekcie. Kumple byli ciekawi co nowego zrobiłem i narysowałem.
Świat się kręcił wokoło niego.
Ale nastał okres przed szczepienny – świńskiej grypy. Ten znany, terroryzm medialny.
Zainteresowałem się tematem i w szybkim czasie poznałem prawdę na temat kłamstw i kto tak naprawdę nami rządzi.
Nie będę się rozpisywał ale skłoniło mnie to ku Bogu.
I wtedy Pan mnie „zaszczycił” Swoją obecnością, dzięki której moje życie zmieniło się DIAMETRALNIE.
W pracy już nie rozmawiałem o projekcie lecz chciałem o Zbawicielu.
Koledzy widzieli moją przemianę i chyba ich to martwiło ale też rozmawiałem na temat projektu.
Powiem szczerze, że będąc uczniem Chrystusa czułem się BARDZO ŹLE z tym projektem. Oj bardzo…
Motałem się z myślami ale nikomu nic nie mówiłem i wewnętrznie WALCZYŁEM ZE SOBĄ.
Wiedziałem a nawet byłem PEWNY, że świat – ludzie – pokochają mój projekt i dzięki temu będę bogaty.
Takie właśnie miałem myślenie, które niewątpliwie nakręcała fala sukcesów i docenienia moich zdolności.
To był dla mnie NAJTRUDNIEJSZY okres.
Wiedziałem, że ten projekt jest PRZECIWKO Chrystusowi, który mnie zbawił i wybrał na ucznia.
Próbowałem również swoją sytuację tłumaczyć, że jak będę miał kupę szmalu to będę przecież pomagał ludziom.
Jednym słowem jedna strona próbowała „wybielić” charakter portalu z którego będą pieniądze dla potrzebujących a z drugiej strony NIE mogłem tego zaakceptować.
Była to moja wielka wojna wewnętrzna, całkowicie wyczerpująca mnie przez kilka miesięcy…
Gdy powiedziałem to najbliższej rodzinie to oczywiście nie widzieli NIC złego odnośnie mojej postawy/wiary, której oczywiście byli przeciwni.
Tym bardziej zostałem kompletnie sam i w dodatku wiedziałem, że kompletnie zawiodę osoby, które weszły w projekt i sporo pieniędzy zainwestowali…
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo „zdołowany” byłem tą sytuacją właśnie ze względu, że zawiodę moich kolegów…
Ale z drugiej strony wiedziałem, że wybierając stronę „ludzką” – będę przeciwko mojemu ofiarowanemu, nowemu życiu w Chrystusie.
Ewidentnie swoją decyzją przychylną „projektowi”, pokazałbym, że mam za nic najpiękniejszy dar naszego Stwórcy – dar Zbawienia.
Nie mogę oczywiście Wam przedstawić jaki to był projekt – i ze względów chłopaków jak i ze względu, ze nawet nie chciałbym podać komuś pomysł… lecz chciałbym Wam pokazać bardzo ważny element portalu.
Mogłem setki innych stworzyć ale musiałem wybrać wymowną gwiazdkę (PENTAGRAM) z uśmiechniętą buśką…
Dla mnie to bynajmniej nie jest wcale przypadek. Jestem pewny, że cały ten portal w tamtej sytuacji gdy oglądałem dokument o facebook’u – podpowiedziała mi „inna istota”.
Od tego dnia niemalże 2 lata spędzałem na projekcie.
Z doświadczeń jak i wiedzy, którą posiadam mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wszystkie „niesamowite” projekty, które świat lansuje nie są do końca wynikiem ludzkim lecz „wyższych zwierzchności”.
Dostaliśmy wiele talentów od Stwórcy – jak np kreatywność, śpiewanie, malowanie itp – ale niestety zamiast wykorzystywania ich ku chwale Jego/NICH czyli Ojca i Syna – demony/upadłe anioły dzięki naszej próżności i pysze, wykorzystują ów talenty dla własnych celów.
I tego przykładem jestem właśnie ja.
Wracając do tematu.
Zawsze pragnąłem mieć Ferrari i moim wymarzonym był F40.
Zbierałem modele Ferrari – w szczególności 40-stkę. W głównym salonie obok mojego biurka i ściany z portretami była półka gdzie stały majestatycznie ów modele.
Pomimo, że F40 kosztuje 200 tyś funtów w tamtym okresie mojej fali „sukcesów”, wiedziałem – że będę miał je w przyszłości…
To było jeszcze przed spotkaniem ze Zbawicielem.
Wiecie, że w momencie gdy Go poznałem i tuż po spotkaniu – jeszcze będąc na kolanach – będąc w szoku tego co mnie doświadczyło – spojrzałem na półkę z ferrarkami i wiedziałem, że MUSI ZNIKNĄĆ.
Kiedyś to był mój BOŻEK – cel mego życia – ale od teraz wiedziałem, że to marność – nie miałem kompletnie innego myślenia.
dopiero później wstałem i wyrzuciłem swój łancuszek, który był w biurku w szufladce.
W ten dzień również z tego co pamiętam zakomunikowałem żonie, że rozdam swoją kolekcję Ferrari jakimś dzieciom by mogły się bawić.
Co oczywiście zrobiłem.
Również pomimo „doradzań” ze strony Rodziny bym jednak zrobił portal – bo będę mógł pomagać innym przez pieniądze – poszedłem PRZECIW jak „mówi świat”.
Było to najtrudniejsze z całej mojej historii – i mogę powiedzieć szczerze, że wtedy „zaparłem się samego siebie”.
Moment podjęcia chęci pójścia za Chrystusem nie jest OSTATECZNĄ i najcięższą decyzją jako ucznia Chrystusa, nowego stworzenia Bożego.
Nawet w sytuacji jak Chrystus nas zbawia nie jest końcem mozołu „dochodzenia do PRAWDY”. Jakąkolwiek drogą byśmy nie przeszli – czy przez spiski, światowe kłamstwa.
To dopiero POCZĄTEK drogi Z WŁASNYM KRZYŻEM, którym są nasze decyzje w życiu, którymi pokazujemy naszemu Zbawcy czy rzeczywiście zasługujemy na dar Zbawienia, który ofiarował nam czy też może zostaniemy wymazani z Księgi Życia.
Smutne to jest, że Katolicy kompletnie nie rozumieją znaczenia tych słów Zbawiciela i NIE biorą własnego „krzyża” i nie idą za Chrystusem tylko w swoich obrzędach jak i modlitwach skupiają się TYLKO i wyłącznie na krzyżu „Chrystusa” oraz Jego cierpieniach…
Jest to kult szatańskiego orgazmu, w którym szatan ekscytuje się cierpieniami jakie zadał swojemu największemu przeciwnikowi – Synowi Bożemu. Ten którego ponowny proces „pamięci” odtwarzają miliony katolików w swoich medytacyjno-okultystycznych praktykach.
Na koniec Wam powiem, że zapewne gdybym dokończył projekt, w którym ewidentnie sam Bóg ingerował bym go nie ukończył… – miałbym swoje wymarzone F40, świetny dom i sławę.
Szatan bez problemu dałby mi w prezencie te rzeczy ponieważ nie dość, że WYGRAŁBY z Chrystusem o moją duszę to w dodatku zyskałby kolejne narzędzie do zatracania miliony innych dusz.
To byłoby straszne.
Wolę nie mieć F40, pięknego domu lecz wynajmować taki na jaki mnie stać w danej chwili ale mieć PEWNOŚĆ, że mój Zbawiciel, Chrystus przygotował dla mnie mieszkanie w Królestwie Jego Ojca!
A i przecież nie powiedziane, że nie dostanę extra do ów mieszkania lepszej fury niż F40 bo sam Chrystus by ją zaprojektował i wykonał! Przecież dla Boga nie ma rzeczy nie możliwych?
Kończę ten artykuł i mam nadzieję, że najważniejszy przekaz wychwyciliście ponieważ dzięki niemu może dostrzeżecie, że i sam Bóg działa w Waszym życiu. Co umożliwi Wam podejmować DOBRE decyzje.
Również przekaz jest ważny w kontekście artykułu o zabijaniu bliźnich, na który proszę cierpliwie poczekać bo właśnie od wczoraj jestem w Polsce z Rodziną a grafik napięty
Co oczywiście nie oznacza, że na blogu nie będzie wpisów
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę zrozumienia od Pana!
12 Comments. Leave new
Zapomniałem napisać w artykule, że talent, który dostałem od Boga a który kiedyś wykorzystałem ku chwale szatana – w przyszłości będę definitywnie wykorzystywał ku chwale mojego Zbawiciela – ku chwały Jego PRAWDY. Mam w głowie projekty na fajne rysunki (które pewnie papieżom i innym prostytutkom szatana się nie spodobają… 😉 ) ale to w przyszłości
Zaiste, bardzo dobry pomysł na pracę dla Boga
Świetny artykuł, eh ten szatan. Każdego by chciał kupić. Sława, pieniądze, to wielu imponuje, nam Rafale, już na szczęście nie.
Rafał a co z moimi talentami ?
Bushi jak się za niedługo zobaczymy to „przeegzaminuje Cię” i sprawdzimy czy jakiś posiadasz 😉 Zaostrz kredki – przywiozę kolorowanki i od nich zaczniemy 😉 Później przejdziemy do konkretniejszych testów i sie okaże czy jakiś talencik masz 😉
A tak na serio – myślę, że lepiej jak ktoś takich talentów nie ma bo szatan nie ma możliwości „inspiracji”. Ja wyszedłem obronną ręką i zostałem i pragnę być wierny Bogu natomiast mój kuzyn (mam bardzo uzdolnioną rodzinę i artystycznie i muzycznie), który przychodził do plastyka jak ja byłem w ostatniej klasie już – jest bardzo cenionym artystą na świecie, który rysuje komiksy dla samego Marvel’a i DC Comic’s – jest osobą publiczną więc mogę podać Jego imię Szymon. Niestety pracuje dla samego SZATANA bo czym jest przemysł komiksowy to wiemy – a i spójrzcie na jego dzieła —> https://www.google.pl/search?q=szymon+kudrański+marvel&biw=1600&bih=763&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAYQ_AUoAWoVChMI0urX8uOUxwIVgugsCh2HqwjA#tbm=isch&q=szymon+kudra%C5%84ski+dc+comic+marvel
Niestety – jesteśmy po przeciwnych stronach…
Rafale, jeśli portal, o którym piszesz miał być tym o czym myślę, to znaczy, że Bóg w ostatniej chwili wyrwał Cię z rąk diabła. Już zaczynałeś tonąć. Tak sława, pieniądze, fajne gadżety, gdy to się ma po co komu ” jakiś ” Bóg. Wielu wydaje się, że gdy mają pieniądze, to mają wszystko, są dla siebie bogami i mogą robić co się im żywnie podoba. Ale nie wiedzą, jak bardzo się mylą.
Biedni, skromnie żyjący ludzie, nie martwcie się, bo nawet nie wiecie, że ta bieda jest dla was błogosławieństwem, wy jesteście na pierwszym miejscu u Boga, gdyby o tym wiedział bogacz już dawno spaliłby wszystko co posiada jak zniszczoną szmatę.
Twój przykład Rafale jest dowodem na to jak Bóg ingeruje w nasze życie, abyśmy się nie zatracili. Dlatego jeśli nie spełniają się nam nasze marzenia nie do końca to musi być złe dla nas. Musimy to zrozumieć i zaufać Bogu. On lepiej wie co nam jest potrzebne.Tak wielu ludzi się zatraciło właśnie przez pieniądze, sławę,znajomości. Bóg to widzi i żałuje każdego grzesznika.
” Niech się zaś chlubi ubogi brat z wyniesienia swego , bogaty zaś ze swego poniżenia, bo przeminie niby kwiat polny. Wzeszło bowiem palące słońce i wysuszyło łąkę, kwiat jej opadł, a piękny jej wygląd zginął. Tak też bogaty przeminie w swoich poczynaniach. Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, który przyrzekł Bóg miłującym Go.”
Tak to był zapewne bardzo istotny okres w moim życiu, że gdyby nie przyjście do mnie samego Zbawiciela – zapewne skończyłbym na piedestale oświetleń reflektorów szatańskiego świata. Ale myślę, że proces tonięcia zapoczątkowują już od tych najmniejszych lat sami… rodzice. Co poniekąd opisałem również w artykule.
Od urodzenia jesteśmy „prowadzeni” w duchu świata bo tak to jest skonstruowane właśnie – stąd tak bardzo jesteśmy nie zrozumieni gdy idziemy za Chrystusem. A świat nas nienawidzi bo… nie mówimy jak świat lecz ukazujemy jego złe uczynki (bo do tego zostaliśmy również powołani!).
Jestem pełen podziwu.
Zostawiłeś wszystko co dla ludzi z którymi przebywam na codzień byłoby jak wejście na szczyt świata.
Spotkało Cię Wielkie Wyróżnienie ze strony Pana że osobiście Cię „zwerbował” .Widocznie wiedział że musi postąpić w taki sposób abyś nie miał żadnych wątpliwości co do tego kto Cię powołuje na służbę przed ostatecznym „wsiąknięciem” w to kontrolowane w pełni przez szatana środowisko.
Ja bardzo się cieszę że Cię poznałem i mam nadzieję że kiedyś Ci to powiem stojąc przed Tobą
Niech Pan nadal Cię prowadzi.
Przede mną jeszcze dużo nauki …
Krzysiek nic mi nie musisz mówić „na żywo” ważne, że możemy wspólnie rozmawiać przez tel co dzięki temu możemy wspólnie się wspierać. Co do spotkania na żywo to chciałbym się z większą ilością poznać na żywo lecz w tym roku to niemożliwe. Choć cieszę się, że uda mi się spotkać z Basią, Andrzejem i Bushim (i może Robertem jak przyjedzie też z Anglii). Ale mam nadzieję, że jeśli tylko Pan pozwoli zorganizujemy na następny rok jakiś wspólny zjeździk minimum 2 dniowy. Takie moje marzenie przyszło-wakacyjne
Pozdrawiam cię i do usłyszenia może już, jutro…? 😉
Jestem pod wrażeniem Twojej decyzji-Nie każdy w perspektywie zrobienia kariery w świecie zrezygnowałby z tego na rzecz Boga i Jego Syna,a naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa.Moim zdaniem masz dużą wiarę popartą czynami,której niejednemu brakuje.Życzę dalszej wytrwałości w dążeniu do celu jakim jest życie wieczne na chwałę naszego Stwórcy.
Dzięki ERES – gdybym tak nie postąpił zapewne nie czytałbyś mojego bloga. Ten artykuł napisałem przede wszystkim aby pokazać jak Bóg działa w naszym życiu oraz co oznacza podążaniem za Chrystusem. Tym bardziej, że mój przykład jest najlepszym „obrazowym” aby pokazać jak świat MANIPULUJE/nadinterpretuje Słowo Boże aby dopuścić możliwość odbierania życia drugiemu człowiekowi. To jest NAJWIĘKSZY problem, który posiadają nauki protestanckich „ewangelików” – który NIE ZAAKCEPTUJE i będę walczył z tą jakże SZATAŃSKĄ nauką. Oczywiście walczył nie mieczem lecz ŻYWYM Słowem Boga, mojego Nauczyciela. Pozdrawiam
jeśli mówisz prawdę to na 100% jesteś wyznawcą Zbawiciela!!
Michale, wszystko jest do sprawdzenia. Choć dowodów mało nie przedstawiłem.
Szkoda jedynie, że ten artykuł niektórzy co nazywają się badaczami miłośnikami Prawdy, NAGLE zaczynają go aby mnie OCZERNIĆ, zapominając o przesłaniu/wskazówce, które CELOWO chcę przedstawić by wytłumaczyć WAŻNE zagadnienia w dalszej części artykułu na temat zabijania/mordowania.
Ale wkrótce się jeszcze bardziej okaże, KTO się trzyma PRAWDY, czyli „SŁOWOM BOGA” na które tak grzmią iż się powołują.
Pozdrawiam