Dzika róża – wspaniały lek od Stwórcy
Zbliża się zima…
jesień już trzyma…
ludzie już biegną…
ku aptece swej, prędko…
ahh jak szaleńczo,
biegną tak prędko!
Bo już katarek pod noskiem się kiwa,
i kaszelek też czasem się miewa…
Ahh to nic, bo w aptece już jest –
Ten nowy super lek!
Widziały go gały wczoraj w reklamie –
i umysł podchwycił te miłe łechtanie…
Jest – kupuje!
Nie ważne, że drogo!
Ważne, że światowo i fachowo!
Ahh człowiecze przeczytaj ulotkę…
bo tam przecież są… skutki uboczne!
To jest obraz „tłumu ludzi”, który myślę, że jeszcze niestety jest zdecydowaną większością. Choć należy powiedzieć, że coraz więcej ludzi widzi, że obecna medycyna i jej leki wcale nie leczą a maskują chorobę – niszcząc przy tym inne narządy.
Postanowiłem zrobić ten artykuł ponieważ jesteśmy właśnie w trakcie sezonu na zbieranie owoców dzikiej róży.
Tu w Anglii nie wszystkie jeszcze są dojrzałe ale w Polsce już powinien być właśnie ten moment na zbieranie aby nie były za bardzo dojrzałe i tym samym nie posiadające już tyle „walorów”.
Oto ta wspaniała roślina:
.
A to są jej owoce – jedno z największych bogactw witaminy C na świecie:
.
Właśnie te owoce dzikiej róży są rekordowo zasobne w witaminę C – mają jej 30–40 razy więcej niż cytrusy.
To jest chyba najbogatszy i najlepszy lek od samego Boga dla ludzi zamieszkujących kraje Europy, charakteryzujące się „polskim” klimatem.
Można śmiało rzec, że nawet na świecie nie ma się czego wstydzić
Biorąc pod uwagę, że w Anglii ( również i w Polsce ) krzewy/drzewka dzikiej róży po prostu rosną MASOWO to jakim cudem społeczeństwo chodzi z tak drastycznymi doborami tej bardzo ważnej witaminy?
Co ciekawe – o tym się nie mówi oficjalnie – ale „oficjalne” instytuty (jak np WHO ) zaniżają o wiele poziom wartości tej witaminy podając, że ta „wartość” jest prawidłowa do funkcjonowania organizmu.
Witamina C jest tak bardzo ważna – jak nie NAJWAŻNIEJSZA – witamina, która odpowiada za układ immunologiczny ,odpornościowy i w sumie nie przesadziłbym gdybym powiedział, że niemalże jest MARSZAŁKIEM w hierarchii witamin.
Z informacji, które czytam od jakiś 7 lat, wiem, że – ów witamina – jest w stanie wyleczyć niemalże WSZYSTKIE choroby – nawet te które niby uważane są za „wyrok śmierci”, jak np rak.
Należy wiedzieć, że witaminę C nasz organizm NIE produkuje lecz musimy ją dostarczyć naszemu organizmowi.
I tutaj jest ów problem – o ile np witaminę D organizm sam wytwarza ją za pośrednictwem promieni słonecznych, to witamina C musi zostać jemu dostarczona.
Powodem coraz to bardziej chorobliwych społeczeństw jest właśnie nie dobór przede wszystkim tej „marszałkowej witaminy”.
Kupuje się CHEMICZNE/sztuczne tabletki w aptekach, które wchłaniają się do organizmu może w 5 procentach…
Reszta jest wydalana do…
No właśnie – kiedyś oglądałem filmik, w którym osoba która zajmuje się oczyszczaniem odchodów z Toi Toi powiedziała, że najwięcej jest NIESTRAWIONYCH tabletek – tzw witamin…
I nie ma się co dziwić ponieważ jest to SZTUCZNA podróba i organizm zamiast wchłaniać – wydala.
Więc po co kupować co i tak w ubikacji się znajdzie???
Ale przejdźmy do naszej gwiazdy tematu – wspaniałej dzikiej róży.
Ogólnie jest około 1400 gatunków, a w Polsce rośnie 23 dzikie gatunki.
W Anglii nieopodal naszego domu – w zielonej części – mamy koło siebie 2 „wersje” rosnące dziko.
Ta powyższa bardziej okrągłe kuleczki jak i takie bardziej stożkowo owalne (poniżej):
Powyższe jeszcze 2 tygodnie temu nie były dojrzałe by je zbierać.
Ze swojej obserwacji mogę powiedzieć, że powinny być ładnie czerwone i delikatnie połyskujące. Ale to moje takie spostrzeżenie jako skromnego zielarza 😉
Dzika róża: właściwości i wartość odżywcza
Spośród ok. 1400 gatunków róż, w Polsce dziko rosną 23. Odmiany dzikiej róży różnią się m.in. barwą kwiatów (od bladego różu po amarant) oraz kolorem i kształtem owoców (purpurowoczerwone albo koralowe, kuliste lub owalnie wydłużone). To właśnie one – kwiaty i owoce dzikiej róży, ze względu na bogactwo zawartych w nich substancji, stanowią surowiec zielarski.
Owoce dzikiej róży są rekordowo zasobne w witaminę C – mają jej 30–40 razy więcej niż cytrusy. Jest w nich też dużo innych witamin – A, B1, B2, E, K, a ponadto kwasu foliowego, karotenoidów, flawonoidów, kwasów organicznych, garbników, pektyn. Stosuje się je w nadciśnieniu, chorobach serca, wątroby i jako lek witaminowy. Działają wzmacniająco i przeciwzapalnie, pomagają w nieżytach przewodu pokarmowego, chronią przed szkorbutem.
Natomiast kwiaty – dzięki dużej ilości flawonoidów, antocyjanów, garbników i olejku eterycznego – stosuje się głównie przy niestrawności, bólach gardła i dolegliwościach skórnych. Naparem z różanych płatków można przemywać twarz, żeby odświeżyć cerę.
Jest wiele informacji w internecie o tej wspaniałej roślinie.
Można z niej robić wiele rzeczy jak np dżemy, konfitury a nawet leczniczą nalewkę (którą zrobiłem 2 lata temu i jej już nie ma od dawna.. )
Obecnie po zerwaniu owoców, po prostu je mrożę i wyciągam po kilku sztukach owoców w dniu i po obmyciu, wyciągnięciu „drażniącego włosia” i pestek – po prostu zjadam je.
Tak jak to pisze, w którymś z artykułów – wystarczy 3 owoce zjeść by dostarczyć organizmowi dzienne zapotrzebowanie na ta witaminę.
Choć brałbym te informację troszkę zaniżone gdyż wiemy, że oficjalne dawki są zaniżane…
Poza tym naturalna witamina C nie jest szkodliwa w nadmiarze ponieważ organizm w sytuacji „nadmiaru” po prostu wydali ją przede wszystkim z moczem.
Oficjalnie straszą kamienicą nerkową z racji przedawkowania witaminy C ale… nie wspomną, że owszem to prawda lecz dotyczy… SZTUCZNEJ witaminy C, którą naszpikowane są „multiwitaminowe” tabletki jak i szpitalne zasoby…
Nie ma co się dziwić, że nerki „dostają kamieni” skoro funduje się organizmowi SZTUCZNE g%&!o, z którym tak naprawdę musi WALCZYĆ a nie wchłaniać…
Bardzo pocieszający jest fakt, że coraz więcej mówi o tym lekarzy i ludzi związanych ze zdrowym odżywianiem. Ale o lekarzy, którzy wyłamują się z tego medycznego-śmiercionośnego przemysłu najbardziej mi chodzi – BRAWO dla nich!
Poniżej pokażę Wam jak ja przygotowuję owoce dzikiej róży do jej wspaniałego zastosowania dla zdrowia
Po zebraniu jeśli nie ma się czasu by cośz nimi zrobić najlepiej OD RAZU zamrozić. Jeśli zostawicie choćby na jeden dzień w ciepłym pomieszczeniu to już na drugi dzień będą niektóre już bardzo miękkie – tak jakby przedojrzałe ( znam to z doświadczenia i dlatego o tym piszę… 😉 )
Nie powinno się myć i mrozić żadnych produktów – jak np również mięsa. Podobno woda która wsiąknie w produkt uszkadza strukturę produktu. Brzmi to logicznie
Stąd zrywam, zamrażam aby następnie kiedy potrzebuję i mam ochotę zjeść wyciągam i dopiero myję aby następnie:
Przygotować owoc do jego oczyszczenia z wewnętrznych „drażniących” włosków i pestek/nasionek.
Po umyciu najlepiej odciąć ewentualne zielone ogonki i drugą stronę z tym włoskowo czarnym zakończeniem.
Na zdjęciu powyżej zapomniałem to zrobić wcześniej i od razu przeciąłem na pół owoc – tym samym dorobiłem sobie 2 razy więcej roboty…
Ok aby oczyścić niechciany środek najlepiej to zrobić za pomocą małej łyżeczki. Wtedy fajnie wychodzą i włoski i pestki.
Oczywiście nie należy się nastawiać, że co do jednego włoska oczyścimy owoc bo za dużo byśmy stracili drogocennego miąższu. Kilka włosków nic nam nie zaszkodzi – PRZETESTOWANE WIEELOKROTNIE
Na koniec najlepiej jeszcze palcami delikatnie oczyszcić środek pod ZIMNĄ – bieżącą wodą.
Efekt tego taki:
I nic mi nie pozostało do napisania jak…
SMACZNEGO
ps. Naprawdę już w Polsce to chyba ostatni czas by wyjść na łowy dzikiej róży póki nie będzie już przedojrzała.
Ale w sumie nawet ten cudowny lek Boży, przedojrzały – z mniejszą ilością już wiatminy C – będzie o wiele lepszy i skuteczniejszy niż te KŁAMLIWE multiwitaminy!
Życzę udanych łowów!
.
Materiały źródłowe:
23 Comments. Leave new
U mojej mamy na działce rośnie kilka krzaków. W sobotę się za nie wezmę
Kiedyś kupując tabletki na ból głowy w dołączonej ulotce przeczytałem informację, że jednym ze skutków ubocznych mogą być bóle … głowy. Obecnie upijam się herbatą z cytryną i miodem bo pogoda u nas nieciekawa
Pozdrawiam
To bierz się za krzaki bo Roman z tego co się chwalił to już rwał i się wkurzał przy oczyszczaniu hehe 😉
Swego czasu chciałem zrobić drzem ale po kilkudziesięciu owocach po prostu wymiękłem, jak zobaczyłem, że nie starczy tego nawet na mini dżemik a co dopiero o słoiku mowa… 😀
Najlepiej w zamrażarkę i wyciągać kilka dziennie i na bieżąco jeść świeże i zalać część wódką na nalewkę.
3maj się
Rafale nie polecam zamrażać ,lepiej jest wysuszyć lub zrobić nalewke.Wspaniałe żródło wit c.Jeśli zamrozisz pozbawisz wartości odżywczych.Pozdrawiam.
Z tym zamrażaniem różne są opinie. Z pewnością nie tracą wszystkich właściwości a nawet są opinie, że zachowują je. Co do suszenia to jest kłopotliwe bo trzeba wiedzieć jak suszyć bo tracą bardzo dużo właściwości jak się źle za nie weźmie – nawet do 70%! Ale nawet samo suszenie nie jest kłopotem bo dla mnie było oczyszczanie bo miałem ich tak wiele w tamtym roku, że po prostu wymiękłem 😛 I zalałem wódką i innymi składnikami, żeby się nie zmarnowało.
Jutro będziemy mieć taki większy luzik w rodzinie i wybierzemy się na zbieranie tych podłużnych bo pewnie już bardziej dojrzałe i zakonserwuje je wódką 😀
3maj się Anne
Poczytaj o sztucznych wit c -kwas askorbinowy -prawo skrętne i lewo skrętne-znajdziesz wytłumaczenie Rafale dlaczego się nie wchłania……………Grecy piją na czczo sok z cytryny wymieszany z wodą .Najlepsza jest limonka.,a dlaczego z wodą ponieważ sam sok uszkadza szkliwo zębów.Wspaniałe oczyszczenie dla organizmu.Bóg dał nam wszystko czego potrzebujemy .Pozdrawiam.
Anne temat zdrowia i witamin bardzo dobrze znam bo nim się zająłem zanim „wziąłem się za” Boga. Tak naprawdę to przez temat zdrowia (szczególnie szczepień) otworzył mi oczy i skierował je w stronę naszego Zbawcy
Tak, czasem jak mi się zechce 😉 to właśnie rano przygotowuję wodę z samym sokiem z cytryny dla siebie i żony. Natomiast dzieciom obecnie staram się codziennie rano przygotować tzw witaminki (woda źródlana po którą jeździmy specjalnie, miód z pasieki można powiedzieć z rodziny -więc sprawdzony/naturalny, i rozpuszczone tabletki naturalnej wit. C z aceroli (sanbios-u)). Staram się nie zapominać, żeby już na cały dzień im witamin, a w szczególności C już nie brakowało.
Pozdrawiam
Rafale polecam pyłek pszczeli ,rozpuszczony z woda o niskiej temperaturze,łyżeczka na szklankę wody.Cieszę się bardzo że interesujesz się tym zagadnieniem ,bo ja również.Pozdrawiam .
Ja z własnego doświadczenia chciałabym polecić owoc pigwy, który wg mnie jest genialny i również zawiera duże ilości wit.C (dzika róża jest za bardzo wymagająca na moje nerwy:)
Ja przygotowuję nalewkę z pigwy, którą wykorzystuję na przeziębienia, itp. sytuację. Owoce pigwy należy oczyścić z nasion, rozdrobnić i w dużym słoju zasypać cukrem. Po kilkunastu dniach odcedzić sok i zmieszać z czystym spirytusem w stosunku 1:1.
W sytuacji chorobowej popić kieliszek gorącą herbatą lub wlać bezpośrednio do gorącej herbaty.
Jeżeli chodzi o wit. D polecam w okresie jesienno – zimowym przyjmować tą witaminę bo wiele badań wskazuje, że w Polsce około 80 % społeczeństwa ma niedobory tej witaminy, a jest ona bardzo istotna w procesie immunologicznym naszego organizmu. Dla osób, które chcą się upewnić czy mają takie niedobory należy wykonać badanie 25-OH-D3. Wiele osób w okresie letnim ma niedobory, więc w okresie jesiennym gdy nie ma praktycznie słońca to jest bardzo ważne.
Ze swojej strony polecam regularne picie soku z brzozy (najtaniej można kupić w sklepie oleofarm – sklep internetowy). Bardzo korzystnie wpływa na oczyszczenie nerek i wątroby, a te narządy są niezwykle istotne w pozbywaniu się toksyn z naszego organizmu.
Na koniec polecam regularną przygodę z zielem czystka, który również wzmacnia odporność.
Pozdrawiam i życzę zdrówka
Dziękujemy ona za świetne informacje
Ja również mogę polecić nalewkę pt „Krokodyle łzy” która jest prześwietna na przeziębienia a grzeje mocno 😀 Jeszcze mam trochę którą zrobiłem 2 lata temu – piękna złocista Jeden kieliszek tak rozgrzewa, że choroby wszystkie uciekają od razu 😉 Ale nie ma się co dziwić skoro jest z imbiru, limonek i miodu
Co do czystka to mamy kupiony i zaparzamy sobie – ale chyba z lenistwa nie za bardzo nam wychodzi… he he he
A czytałem, że trzeba go regularnie pić, malutkimi łyczkami , aby przyniósł efekt.
Także przygoda z czystkiem jest nieregularna u mnie bo czas tak szybko biegnie i tyle jest do zrobienia w dniu, że normalnie doba to mało 😉
Śpij spokojnie
Ona-czystek[cistus-inkanus]-leczy również bolerioze.
Tak wiem, że czystek działa skutecznie na krętka boreliozy. Dla zainteresowanych podaje link do strony, w którym jest opis szerszego spectrum działania tego ziołowego cudu!
http://www.akademiawitalnosci.pl/10-powodow-dla-ktorych-warto-pic-herbatke-z-czystka/
Witam!
W tym roku nazbieraliśmy dzikiej róży i głogu. Pigwa jeszcze rośnie – mam kilka krzaków i używam od lat suszoną (cukru unikam). Nasuszyłam też mięty, pietruszki zielonej i oregano a nawet szczypioru na własne przyprawy. Planuję na przyszłość poszerzyć asortyment.
Chciałabym dodać, że używam też pyłku pszczelego i potwierdzam, że ma rewelacyjne działanie i dosłownie stawia na nogi. Wielu moich znajomych używa i potwierdzają tą opinię. Niektórzy w stanach rekonwalescencji po naprawdę ciężkich chorobach.
Zainteresujcie się też właściwościami leczniczymi i kosmetycznymi czarnuszki. Podobno wspomina o niej Biblia ale jeszcze nie wiem w którym miejscu :). W Egipcie natomiast miała opinię, że leczy wszystko oprócz śmierci. Niektórym nie odpowiada smak ale ja się już przyzwyczaiłam i dodaję prawie do wszystkiego tak aby dziennie zjeść ok 2 łyżeczek zmielonych nasion.
Moim kolejnym odkryciem z ostatniej chwili jest siemię lniane i olej lniany. Dietetyczka zaleciła mi dietę budwigową i okazało się, że pierwszy raz w życiu zaczęłam chudnąć będąc cały czas najedzoną (już 5 kg) Ta dieta była opracowana jako antyrakowa ale okazało się, że leczy wiele różnych chorób zwanych cywilizacyjnymi przez nasycenie organizmu kwasami Omega – 3. Tylko, że olej musi być tłoczony na zimno z pewnego źródła (tzw budwigowy) a siemię lniane utłuczone w moździerzu lub zmielone bezpośrednio przed jedzeniem a jedno i drugie dodawane do gotowego jedzenia na zimno, bez żadnej obróbki termicznej.
Czystek, jeżówkę, yerba-mate też używam ale podobnie jak Rafał, niezbyt systematycznie.
Leki z Bożej apteki są nie do pobicia.
Pozdrawiam.
Pugi to super, że trafiłaś na taką dietetyczkę, gdyż olej lniany powinien być używany w każdym domu (jeszcze kilkanaście lat temu na wsiach wśród rolników to był standardowy tłuszcz spożywany codziennie). Niestety wiele osób nie akceptuje dosyć „oryginalnego smaku” tego oleju. Mi osobiście też niezbyt smakuje w sałatkach, czy innych potrawach serwowanych na zimno, ale ja go spożywam w innej formie. Wieczorem przygotowuję miksturę, którą wypijam rano na czczo 45 min przed śniadaniem. W kieliszku w miarę równych proporcjach wyciskam sok z cytryny, dodaję sok z aloesu rozrobiony z wodą w stosunku 1:1 i porcję oleju lnianego (żeby mi się nie nudziło to olej lniany zamieniam na olej z wiesiołka, konopny, itp.) Taką miksturę spożywam już od około 3 lat. Picie olejów szlachetnych jest bardzo wartościowe dla naszego organizmu, gdyż to powoduje naprawę całego przewodu pokarmowego. A większość chorób naszego ciała bierze się z nieprawidłowo działających procesów wydalniczych (w szczególności istotna jest praca jelit) . Po prostu nasze organizmy są zatrute.
Na koniec tylko przypomnę, że olej lniany musi być przechowywany w lodówce, więc jak go kupujecie to zwracajcie na to uwagę. Tak jest z reguły przechowywany w aptekach. Termin przydatności do spożycia wynosi tylko 3 miesiące. Także jak na opakowaniu jest podany dłuższy termin to go nie kupujcie, bo jego wartość odżywcza jest bliska zeru!
zgadza się ona ,ja spożywam olej lniany z twarożkiem chudym dodając miodu.A jeśli chodzi o siemię lniane można dwa razy dziennie ,po łyżeczce żuć zmielony ,odtłuszczony ,świetny na zgagę.Kiedyś polecił mi go ginekolog gdy byłam w ciąży.Co do czarnuszki ,rewelacja ,sypie ją do ziemniaków i surówki ,można również kupić olej z czarnuszki.Macie dziewczyny rację smarowanie olejami od środka ma zbawienne działanie dla organizmu .Polecam również grzybek tybetański ,wspaniały jest dla jelit.Pozdrawiam.
ona jeśli chodzi o wit D3 to masz rację jest niezbędna dla naszego organizmu ,u mojej córki pojawiły się problemy hormonalne ,skierowano mnie do endokrynologa ,Poszukałam trochę imformacji ,i okazało się że jest to między innymi brak tej witaminy i innych.A oczywiście moja córeczka nie lubi się opalać ,a w tej chwili nawet się wstydzi.Muszę pilnować aby zażywała ,ponieważ zapomina .Pozdrawiam.
Brawo dla dzielnych Mamusiek! czasami warto poszukać alternatywnych rozwiązań, a nie tylko faszerować się syntetycznymi lekami.
Ja mogę tylko dodać, że poziom D3 oprócz suplementacji bardzo łatwo można uzupełnić poprzez naświetlania światłem UVB (tylko ten rodzaj promieni poprzez skórę prowadzi do produkcji tej wit. i tak samo nasza skóra czerpię ją w lecie). Oczywiście odradzam solarium, gdyż tam nie wiemy czy ktokolwiek ma nad tym sprzętem kontrolę, ale mogę polecić poradnie dermatologiczne. Takie naświetlenia prowadzi się pod kontrolą lekarza. W mojej miejscowości koszt takiego naświetlania wynosi 15 zł bez względu na czas naświetlania. Zaczyna się od 30 sekund i lekarz decyduję o ile zwiększać czas kolejnych naświetleń.
Pozdrawiam
A gdzie brawo dla dzielnych tatusiek? 😉
Brawo dla dzielnych tatusiek, pssss od dziewczyn możesz się nie doczekać wiesz tylko cicho …….
Andrzej prowokujesz!!!…….Brawo ,brawo ,dla tatusiów…..nie napiszę przecież dla chłopców ponieważ istnieje takie powiedzenie wśród mężczyzn,,chłopcy u szewca gwożdzie prostują”Pozdrawiam.
Anne, ahh dziękuje 😀
Fajne powiedzenie bo nie znałem
Życzę miłego dnia i znikam do pracy, w której powinienem być od 11 minut… 😛
Duże dawki benzoesanu sodu działają drażniąco na śluzówkę żołądka[1][2][12], dlatego spożycie zawierających go produktów może u osób nadwrażliwych (np. chorych na chorobę wrzodową) powodować dolegliwości bólowe. W połączeniu z witaminą C (E300) może przekształcić się w rakotwórczy benzen[12], co ma znaczenie szczególnie w przypadku napojów gazowanych, w których stosuje się jednocześnie obie te substancje. Temperatura i naświetlenie to czynniki przyspieszające formowanie się benzenu. Według badań z lat 2005–2007 w zdecydowanej większości napojów poziom benzenu był poniżej progu wykrywalności lub znacznie poniżej dozwolonego limitu 5 ppb[12][13].
W bezpośrednim kontakcie może wywołać podrażnienia skóry, oczu, śluzówki nosa, a nawet wstrząs anafilaktyczny[2][7].
Przypisy
Stosuje się go do konserwacji, między innymi[9]:
przetworów owocowych[2] (dopuszczalna zawartość: 0,5 g na kg produktu),
przetworów warzywnych[2], różnych sałatek[2] (<1 g/kg), koncentratu pomidorowego[7] (1,5 g/kg – dot. półproduktu),
konserw rybnych, ryb (<1 g/kg), krewetek gotowanych (<2 g/kg),
napojów gazowanych[2][7] (<0,15 g/litr),
margaryny[2].
Właściwości biologiczne[edytuj | edytuj kod]
W większych ilościach benzen jest toksyczny. LD50 (szczur, doustnie) wynosi 930 mg/kg, LC50 (szczur, inhalacja) – 10 000 ppm przez 7 h. Ma silne właściwości rakotwórcze. Po spożyciu powoduje podrażnienie śluzówki żołądka, mdłości i wymioty. Przy pochłonięciu większych ilości powoduje bóle głowy, drgawki i zgon.