Maryja w moim życiu
Zawsze wydawała mi się taka jakby obca, zimna i nieobecna. Mówię tu akurat głównie o obrazie Maryi z mojej parafii, który jest jedną z wielu kopii tego jakże wszystkim znanego i chyba najpopularniejszego w naszej Ojczyźnie, cudownego wizerunku Czarnej Madonny z Częstochowy.
No właśnie dlaczego czarnej?
Już to słowo samo w sobie jakoś się źle kojarzy. Moim zdaniem “Maryja” na tym obrazie jest taka mroczna, niedostępna i jakby patrząca na nas z góry. Ale bez względu na to czy byłby to inny obraz Madonny, gdzie by widniał śliczny wizerunek naszej niebieskiej “Matki”, to jednak czułam, że moje modlitwy i tak trafiają w próżnie. A dość wcześnie znałam już te jakże znane nam modlitwy jak “Zdrowaś Maryjo” i” Pod Twoja obronę”, których zresztą to modlitw nauczyła mnie moja babcia. Mimo to odmawianie różańca było dla mnie jedna z najtrudniejszych z rzeczy. Czułam, że ta modlitwa mi nic nie daje, że modle się jakby wciąż i wciąż i nic (bo wiadomo ze różaniec to taka pobożna praktyka mantry polegająca na ciągłym powtarzaniu “zdrowasiek”). W dodatku czułam jakby taką wewnętrzną pustkę po tej modlitwie, mimo takiego uczucia wyciszenia i relaksu, o którym się często słyszy od tych co praktykują różaniec. Ale mantra podobno wpływa w ten sposób. Zabija też naszą czujność. To taki jakby duchowy “usypiacz” tak to bym nazwala.
Niedawno słyszałam w radiu, że naukowcy stwierdzili, że mantra wpływa pozytywnie na nas w sensie duchowym i fizycznym, więc oddziaływanie jakieś ma.
Jednak jednym z najtrudniejszych przedsięwzięć związanych bezpośrednio z odmawianiem różańca było odmówienie przeze mnie NOWENNY POMPEJAŃSKIEJ. Wcześniej gdzie dla mnie odmówienie choć jednego różańca było dla mnie nie do pomyślenia. To tu trzeba było odmówić codziennie cały i to tak przez 54 dni. W dodatku żeby “czuć” opiekę “Maryi” w tym czasie to założyłam w tym czasie szkaplerz. Miałam nie lada problem żeby taki znaleźć, na którym by nie było jakiś “podejrzanych” znaków. Choć ten, który nosiłam to też do końca nie wiem czy nie było na nim i tak coś gdzieś ukrytego, czego nie udało mi się odczytać, bo nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Mimo jednak z tak wielkim trudem odmawianej Nowenny i szkaplerza to jakoś sprawy się nie układały pomyślnie (do odmawiania jej skłoniły mnie liczne świadectwa w internecie, o licznych laskach I cudach ). Zdradzę, że jedna z tych ze spraw tyczyła zbawienia duszy zmarłej osoby. W tym czasie nie wiedziałam, że NIE WOLNO modlić się za zmarłych. Ta druga sprawa była bardziej“ przyziemna“. Niemniej bardzo ważna.I tak już miałam wyrzuty sumienia, bo w tej Nowennie trzeba było prosić w jednej tylko intencji, a nie dwóch. Jednak wtedy nie mogłam się zdecydować, bo oby dwie była dla mnie ogromnie ważne. Niestety do dziś nie zostałam w tej „ziemskiej“ sprawie wysłuchana. Teraz mnie to nie dziwi.
Powiem tylko jedno, modląc się do „Maryi“ automatycznie odsuwałam Boga i Jezusa na bok. Twierdziłam, że skoro modlę się do naszej „Mateczki“ w Niebie to nie potrzebna już jest modlitwa do innych osób Boskich. Ciężej mi przychodziło modlić się modlitwą „Ojcze nasz“. Stwierdziłam, ze nie będę więcej osób Boskich w moje sprawy „angażować“ skoro mam aż taką opiekę no i wtedy jak moja prośba zostanie wysłuchana to będę miała pewność, że ona mnie wysłuchała. Nikt mi nie powie, że jak ktoś się modli do świętych czy „Maryi“, nawet o wstawiennictwo czy przez pośrednictwo, to jest bardziej prawdopodobne, że nie będzie się wtedy zwracał w modlitwie do Boga czy Jezusa. I o to właśnie szatanowi w tym wszystkim chodzi.
Wciąż tez u mnie były jakieś wyrzuty sumienia, że jak to ja z Polski, z kraju maryjnego a nie mam szczególnego nabożeństwa do Maryi. Stwierdziłam, że zwłaszcza teraz, jak już nie jestem pod jej opieka (nie mieszkam aktualnie w Polsce i z tego też względu na tą opiekę bardzo na początku nad tym ubolewałam), to teraz zwłaszcza teraz muszę się do niej modlić i wybrać ją sobie na moja duchowa matkę. Jednak nie bardzo mi się to udawało. Teraz to już w ogóle wydawała mi się ona jeszcze bardziej odległa i obca niż zazwyczaj.
Wracając do odmawiania nowenny. Modląc się nią to przeżyłam najcięższy z „ataków“ (dokładnie go opisze w moim świadectwie o tej istocie). W każdym bądź razie to „coś“ nie chciało mnie opuścić. Gdy tylko ponownie zamknęłam oczy to „to“ nadal koło mnie było i nie chciało odejść. Ja to wtedy sobie tym tak tłumaczyłam, że to normalne skoro „Maryja“ stoi w konflikcie szatanem, wiec odebrałam to wtedy jako dobry znak, że pewnie moja modlitwa jest właśnie wysłuchiwana. No a tu jak wiadomo w tym wypadku demon stwierdził, że musi jakoś okazać swoją obecność skoro tak natarczywie tyle razy dziennie go wzywałam i kierowałam do niego moje prośby.
Ależ byłam naiwna i zaślepiona! Teraz to wiem.
Po jakimś jednak czasie w trakcie przeglądania internetu trafiłam na ten film:
Tu artykuł o wątpliwościach związanych z objawieniami w Fatimie:
http://eliasz.dekalog.pl/goscie/dunkel/objawien.htm
Na koniec dowody na ukazanie się informacji zza światów tak to można nazwać, jaka ukazała się w lokalnej prasie przed objawieniami za pomocą tzw. pisma automatycznego:
A tu bardzo ciekawa kwestia SIOSTRY ŁUCJI jednej ze znanej trójki wizjonerów. Co ciekawe, poniższa dokumentacja jasno wskazuje na fakt, że PRAWDZIWA siostra Łucja została po jakimś czasie (przed rokiem 1960) najzwyczajniej w świecie PODMIENIONA. Za nią zaczęła się pojawiać publicznie inna zakonnica. Oto link:
https://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2011/09/24/dwie-siostry-lucje-z-fatimy-cz-1/
A ten film traktuje o objawieniach maryjnych; znalazłam calkiem niedawno:
https://uderzwfalsz.wordpress.com/2015/04/24/nie-mozna-dwom-panom-sluzyc-swiadectwo/
Na początku ten film o objawieniach fatimskich wywołał u mnie ogromny szok. Myślałam ze autor kpi sobie z „Maryi“, uwłacza jej. Ale potem dało mi to do myślenia i rzeczywiście to co sobie przypominałam jeszcze z objawień fatimskich to rzeczywiście miałam obraz Jezusa jako jakiegoś tyrana, który tylko chce karać ludzkość i „Maryja“ już prawie nie może utrzymać Jego karzącego ramienia. Wtedy pomyślałam sobie o dobra „Maryja“ nasza „Mateczka“ w Niebie troszczy się o swoje dzieci i w ten sposób nas ostrzega i prosi o modlitwę.
Dodam jeszcze, że udało mi się raz wypełnić prośbę Maryi tyczącej się wynagradzania za zniewagi i bluźnierstwa jej Niepokalnemu Sercu w związku z pięcioma pierwszymi sobotami miesiąca. Wtedy po tych nabożeństwach czułam się o dziwo bardzo dobrze i byłam z siebie dumna, że choć raz udało mi się spełnić prośbę naszej Niebieskiej „Matki“.
Ale ten filmik nie dal mi spokoju i zaczęłam dalej szukać i doszłam do sedna sprawy,a co za tym idzie i do PRAWDY. Potem znalazłam też informacje o drugim przykazaniu z Dekalogu, które jakby zostało “zapomniane” przez kościół, o bałwochwalstwie i o podejrzanych objawieniach maryjnych w Medjugorie.
A tu znalazłam taki wizerunek Maryi z jednego z najsłynniejszych miejsc jej objawień,a mianowicie z La Salette, gdzie miliony wiernych co roku przybywają na to miejsce.
Jest to wizerunek z sanktuarium Matki Boskiej Saltyńskiej. Niezwykle wymowny.Tylko, że ja teraz dopiero to widzę. To spojrzenie Maryi mowi samo za siebie. Pełne jest jakiś złych emocji, jakieś takie wrogie i pełne pychy moim zdaniem. Miłosierne ono na pewno nie jest, ale jakieś srogie i patrzące z góry.
A i ta korona na głowie Maryi ma też wymowny kształt czy to nie aby jest iluzja do węża? A te ręce skrzyżowane na piersiach? To też jest następny znak sam w sobie. Co ciekawe w Egipcie on już występował. Boginie egipskie są tak przedstawiane i na mumiach też jest widoczne to złożenie rąk.
Jak dla mnie to ta Maryja wzbudza u mnie strach i jakieś takie niemile uczucia…. :/
No i do KOGO się tak ludzie żarliwie modlą to sami nie wiedza. Egipskiej boginki?
Bo do bożka to na pewno. Smutne:/
Wspomnę tylko o jednej rzeczy. Boli mnie i to bardzo, że mój naród czci ta boginie, której kultem tak bardzo brzydzi się nasz Ojciec Niebieski.
Ja się teraz już w ogóle nie dziwię, że w Polsce jest jak jest. Panuje niedostatek, bieda, gospodarka kuleje, wszystko prawie jest w obcych rękach i tyle nas nieszczęść, wojen i rozbiorów w czasie naszej historii spotkało.
Pod płaszczem Królowej Niebios szukamy ochrony ale pytam się jakiej?????
Bóg nam wtedy to nie będzie błogosławił. Tego możemy być pewni. Nie wiem naprawdę co takiego się wydarzyło, że król Kazimierz oddał nasz naród pod opiekę „Maryi“. Czy nie wiedział czym to grozi. Nie potrafię tego zrozumieć, ani tez wytłumaczyć jak tylko jakimś zaślepieniem, naiwnością, czy chwilowym entuzjazmem.
Ja za to będę się starać przy każdej możliwej okazji próbować namawiać moją rodzinę i innych by czytali Biblie i przestali się kłaniać temu bałwanowi. Wiem, że mogę być wyśmiana i nierozumiana, ale lepiej żeby to ode mnie usłyszeli, ani żeby od nikogo tego nigdy nie słyszeli. Tym bardziej, że jak wiadomo czyśćca nie ma i nie ma już możliwości pośmiertnego „oczyszczenia“ z win i przeproszenia czy też przebłagania Boga za grzech bałwochwalstwa, który jest w oczach Boga obrzydlistwem.
Jak już wcześniej o tym pisałam ja jakiś czas temu nosiłam na szyi szkaplerz. Byłam bardzo z siebie zadowolona, że znów mi się o nim przypomniało. Tym bardziej, że przeczytałam w internecie o objawieniu „Maryi“, która twierdzi, że osoba nosząca szkaplerz nie zazna po śmierci ognia piekielnego. Tym bardziej stało się to dla mnie jeszcze bardziej motywujące, by go znów zacząć nosić. Jednak zdarzały się takie chwile gdzie gdzieś wychodziłam i musiałam włożyć coś elaganckiego, wtedy ten szkaplerz na szyi nie bardzo do całości pasował. Dlatego też w takim przypadku z “wielkim bólem” musiałam go ściągnąć. „Ratowałam się” przy tym tym, że brałam go do torebki. Jednak sumienie wtedy nie dawało mi spokoju, że nie mam go na szyi. Jak widać znów odczuwamy w tym momencie taki jakby mus, że MUSIMY coś robić. Tak samo jest z różańcem. “Maryja” przymusza też tak jakby do jego odmawiania mówiąc by odmawiać CODZIENNIE różaniec. Mimo jednak tego, że nosiłam ten szkaplerz to jakoś o dziwo znów te same grzechy popełniałam. Jakoś mnie ten szkaplerz nie chronił. Dziwne mi się to wydawało.
Ten szkaplerz wiszący na szyi dodatkowo skłaniał też człowieka do tego, że jak już jakiś grzech popełniłam to szybko zwracałam się myślą do „Maryi“ i kolejna“ Zdrowaśkę“ odmawiałam. Tłumaczyłam sobie wtedy to tak, że człowiek jak człowiek jest slaby a „Matka Boża“ powoli pomoże nam w dalszym niegrzeszeniu i sprawi że przestanę w ogóle grzeszyć. Ale jakoś ta upragniona chwila nie nadchodziła.
Do tego przyszła mi myśl taka oto: „No dobrze będę nosić szkaplerz i co z tego. Będę go mieć na szyi i co mogę mordować, przeklinać, kraść itd bo i tak nie pójdę do piekła, bo jak w nim umrę to i tak uniknę kary.” To wydawało mi się jakieś nielogiczne. No ale wtedy wierzyłam jeszcze w czyściec, więc myślałam że “Maryja” pomoże nam “dostać się” w ten sposób do czyśćca i uchroni nas od piekła.
Teraz wiem, że byłam w wielkim błędzie, bo żaden szkaplerz, krzyżyk czy cokolwiek innego nam nie pomoże, jeśli sami nie będziemy nad sobą pracować i nie poprosimy w modlitwie Jezusa i naszego Ojca w Niebie o pomoc. A jeśli już i uzyskamy jakąś pomoc to jest to “robota” demonów. One tez potrafią czynić cuda i uzdrawiać.
Co do noszenia krzyża na szyi to pamiętam to bardzo dobrze jeszcze z moich lekcji nauki jazdy. Właściciel tej szkoły dumnie nosił złoty gruby łańcuszek z krzyżem na szyi.
W ten sposób oznajmiał światu :”Patrzcie wszyscy, ja jestem wierzący”. Jednak ja niestety nie wspominam tych lekcji nauki jazdy z nim zbyt dobrze. Powiem tyle, takiego jadu i obrzydliwych słów jakie od niego usłyszałam, to pewnie nigdy od najwieęszego wroga bym nie usłyszała.
Nikt nigdy w życiu takich obrzydliwości do mnie nie powiedział jak on. Nikt nigdy mnie tak nie obraził.
Wiem, ze mi nie szło i czasami sama już w siebie wątpiłam, ale mimo to nie miał on prawa tak mnie traktować. Niestety ten pan zmieniał swoje oblicze w zależności czy miał przed sobą dobrze jeżdżącą osobę lub nie. Był tylko miły i uprzejmy do tych co im dobrze szlo, a tym co nie szlo, to byli dla niego niczym. On mnie skreślił całkowicie już od samego początku. Twierdził, że nigdy nie uda mi się zdać i szkoda na to mojego wysiłku, czasu i pieniędzy. Namawiał mnie wiele razy bym zrezygnowała.
No a ja zdałam i jeżdżę do dziś.
Podsumowując chciałabym mocno podkreślić, że moimi rozważaniami nie zamierzam ujmować godności prawdziwej Maryi, matki Jezusa. Była to z pewnością pobożna, pokorna, skromna i cicha, a także zasługująca na ogromny szacunek niewiasta, która dostąpiła tak niebywałego wyróżnienia i zaszczytu jakim było wydanie na świat Jezusa. Mimo to ona nigdy się tym nie chlubiła. Żyła zupełnie zwyczajnie jak inni i starała się w żaden sposób nie wyróżniać.
Za to ta objawiająca się “Maryja” jest jak wiadomo jej odwrotnością. Nie ma w niej NIC z prawdziwej Maryi. W dodatku to ona chce być tą dla której oddaje się cześć i odmawia modlitwy, a także tworzy posągi, maluje obrazy czy wznosi świątynie.
Jestem ogromnie wdzięczna Bogu, że otworzył mi oczy.
Ta „Maryja“ może być pewna, że nie wezmę już do moich rak nigdy różańca i nie usłyszy już nigdy z moich ust żadnej „zdrowaśki“.
A nam nie pozostaje nic innego jak modlić się do Jezusa i naszego Ojca w Niebie, by inni również to zauważyli i przestali kroczyć ku zatraceniu drogą bałwochwalstwa i oddali cześć, pokłon i modlitwę Temu komu się ona tak naprawdę należy i zawsze należała i należeć będzie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich czytających moje rozważania,
Joanna
14 Comments. Leave new
Akurat się fajnie złożyło w temacie —> wyjaśnienia co do „naszej” częstochowskiej czarnulki z murzynkiem (niekoniecznie bambo…) —> https://radtrap.wordpress.com/2015/10/07/co-tak-naprawde-wiemy-o-czarnej-madonnie/
ps. Kolejny fajny i treściwy artykuł Joanno
Dziekuje za mile slowa Rafale:)Ja powiem tak po prostu pisalam tylko to co mysle obecnie na ten temat. Jak widac calkiem niedawno zupelnie inaczej patrzylam na te sprawy zwiazane z kultem maryjnym, ktory znamy z naszego ojczystego kraju niemal od kolyski.
Na szczescie otwarly mi sie oczy. Dzieki Bogu, jestem Mu za To niezmiernie wdzieczna:)
Pozdrawiam Cie serdecznie:)
Nawet nie wiesz Joasiu jak się cieszę, że jesteś kolejną osóbką, która wyrzuciła tego demona ze swojego życia i zaufała naszemu Zbawicielowi, który otwiera oczy ślepym. Chwała i cześć naszemu Barankowi!
„Choćby ci dał Pan chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi, ale oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza. Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: to jest droga, idźcie nią!, gdybyś zboczył na prawo lub na lewo, wtedy uznasz za nieczyste srebrne obicie twych bożków i złote odzienie twych posągów. Wyrzucisz je jak brudną szmatę, której powiesz: Precz!” Księga Izajasza 30, 20
Pozdrawiam Cię
Mnie tez to rowniez bardzo cieszy Basiu:)A dodam do tego jaka to ulga!:)Teraz jestem tak bardzo „uboga” w modlitwy jakby to niektorzy nazwali, bo wystarczy mi tylko ta jedna do Naszego Ojca w Niebie. A mnie to zupelnie wystarczy i dzieki temu odkrywam na nowo piekno tej modlitwy, a takze takiej osobistej plynacej od nas, prosto z serca.
I pomyslec ze jeszcze tak niedawno mialam wyrzuty sumienia, ze tej czy tamtej modlitwy nie odmawiam, a powinnam do tego czy tamtego swietego sie modlic, bo taki wazny jest, tak bardzo czczony, i tak wiele sie od niego otrzymuje. A juz nie mowiac o rozancu. Tu mialam tez pretensje do siebie i to duze, ze zadniedbuje nasza „Mateczke”.
Choc mowi sie o pieknie i trudnosci w odmawianiu rozanca, to jednak mysle ze po jakims czasie powinien on byc nam wynagrodzony mam na mysli ten caly trud, te godziny spedzone na modlitwie, ta monotonia odmawiania i przesuwania paciorkow mozna by wrecz rzec w nieskonczonosc. Ja wiec pytam sie siebie wciaz: To dlaczego ja NIC nie czulam modlac sie w ten sposob?
Czy to byl przypadek?Mysle ze nie. Widze tu w tym reke Boga:)On chcial mi najwyrazniej ta jakze WAZNA rzecz dac do zrozumienia:)Teraz dopiero rozumiem slowa Jezusa, bysmy nie byli tak gadatliwi na modliwie jak poganie. Rozaniec wlasnie to w sobie ma.
Pozdrawiam Cie rowniez Basiu:)
Bardzo dobry artykuł Joasiu. W mojej parafii wisiał podobny obraz tylko że nie mieli na głowach koron. I od dziecka miałem takie dziwne skojarzenie którego nigdy nie mogłem wyjaśnić. Otóż wydawało mi się że głowę „królowej” otacza zamiast tej aureoli złoty wąż. który trzyma w paszczy głowę małego Jezusa. Oczywiście jako dziecko z miejsca podzieliłem się swoim skojarzeniem z moją matką i to podczas mszy co skończyło się dla mnie źle ale na dzień dzisiejszy wiem że miałem rację.
Pozdrawiam
Dziekuje Krzysztofie:)To widzisz miales bardzo dobre przeczucia jako dziecko. Mowi sie przeciez ze dzieci wiecej widza niz dorosli. I to sie w Twoim wypadku jak najbardziej potwierdzilo.
Pozdrawiam Cie:)
są tylko kto ma czas aby obnażyć Bestie ( żeby była naga) czyli coś napisać o jezuitach bo mało wiemy o niej! Bergolio to marionetka, gdzie jest mózg organizacji? Wiem że szatan i ciemne siły ale na czele stoi „człowiek”, gdzie on jest? Tak samo chyba retoryczne pytanie, gdzie jest zło? widać go nie ma sprawcy a winni zawsze nie ten który czyni Zło!
Bergolio marionetką? nie umniejszajmy jego funkcji. Proponuję poszukać w Objawieniu i Ks. Daniela postaci, która odpowiada temu słudze szatana. Owszem on jest marionetką, ale samego diabła.
Polecam oglądnąć, a raczej uważnie przeczytać przysięgę Jezuitów, którzy służą największemu z nich – jezuicie Bergolio.
Bergolio regentem Chrystusa.
Regent – Regent – uprawniona osoba,SPRAWUJĄCA WŁADZĘ W IMIENIU MONARCHY , gdy ten nie może wykonywać swoich obowiązków, np. z powodu małoletności, NIEOBECNOŚCI w kraju lub poważnej choroby. Okres władzy regenta oraz sama władza regenta to regencja. Regent może być także powołany na okres, w którym TRON POZOSTAJE NIE OBSADZONY.
Naszym monarchą jest Chrystus, który ma władzę jako najwyższy Król i siedzi na tronie samego Boga !!!
Kim jest ten człowiek, który bierze sobie tytuł i miejsce naszego Władcy Jezusa Chrystusa???
Pozdrawiam wszystkich
Podaję filmik do przeczytania koniecznie.
http://natemat.pl/54169,papieska-armia-konkurenci-opus-dei-zakon-jezuitow-to-jedno-z-najpotezniejszych-zgromadzen-na-swiecie
Kochani!:)
Chcialabym sie z Wami podzelic przemysleniami jakie mi przyszly do glowy niedawno.
Odkad zaczelam moje „poszukiwania” tak to nazwijmy zauwazylam ze w internecie jest niezliczona liczba materialow na temat wlasnie masonerri, illluminatii a takze filmy czy artykuly stawiajace w niezbyt dobrym swietle kosciol katolicki czy objawienia maryjne.
Tylko teraz jest pytanie KOMU zalezaloby tworzyc takie filmiki majace na celu uswiadamianie ludzi i sprawianie by otworzyli oczy i doszli do poznania PRAWDY. Przeciez ci ludzie ryzykuja wiele wyjawiajac te sprawy, ktore byly tak bardzo skrywane przed swiatem i oczami ludzkimi.
Mozna by rzec ze ci autorzy filmikow zacznaja „macic” ludziom w glowach i odsuwaja nas od kosciola katolickiego. Tak ktos moglby powiedziec.
Jednak ten kto zaczyna czytac Biblie lub przeczytal zaczyna tez patrzec na pewne sprawy troche lub zupelnie inaczej.
No ale tu jest nastepne pytanie, ktore sie samostnie nauswa. Czy zwykly „zjadacz chleba” moze WLASCIWIE (z)rozumiec Biblie?
Pozdrawiam serdecznie:)
Tylko zwykły zjadacz chleba ją zrozumie.
To nie rozum człowieka sam wyjaśnia Słowo Boże tylko Duch Prawdy ją nam tłumaczy w odpowiedni sposób . Ducha Świętego otrzymuje każdy nowo-narodzony człowiek, ale aby Go usłyszeć należy zachować Bojaźń Bożą i pokorę ponieważ człowiek, który uważa że sam wie już wszystko dzięki swojemu rozumowaniu i nie uniża się przed Panem zawsze popadnie w zwiedzenie, bo Stwórca sprzeciwia się ludziom pysznym.
Joanno, Duch Prawdy objawia człowiekowi pewne rzeczy nawet bez znajomości Słowa Bożego, zdarzyło mi się kilka razy, że byłem już utwierdzony w pewnych prawdach jeszcze zanim o nich przeczytałem w Słowie Bożym.
pozdrawiam w Chrystusie
Dlatego, aby rozumieć Słowo Boże nie potrzeba nam żadnych nauczycieli bo jeden jest nasz nauczyciel, który cały czas jest z nami przez swojego Ducha – Jezus Chrystus.
Tak jak inni odpowiadają tak samo uważam.
Dodam od siebie, że właśnie taki „zwykły zjadacz chleba” najbardziej szczerze podejdzie do Biblii aby SZCZERZE starać się poznać Jedynego Boga.
Reszta została powiedziana już